"Czy tak to będzie wyglądało, kiedy świat zacznie się rozpadać? Że nie widzisz, dokąd idziesz, w każdej chwili możesz stracić bliskich i błąkać się dalej w samotności?"
Anka...🙆 @tylkoskończęrozdział - a idź Ty ze swoim totalnym zachwytem...🙈
Całe Twoje szczęście, że i tak miałam ją przeczytać.
No cóż.
Nie była to zupa pomidorowa, więc nie każdy obliże się ze smakiem.
Jak dla mnie przepiękna sceneria całości i jakotako wymyślona cała historia (serio?) została pokonana przez bardzo żmudną, nudną i chaotyczną melasową narrację.
Kompletnie nie mój przekaz - usypiający uwagę, mózg i powieki.
Jedyne, co ratuje tą powieść (w moim odczuciu), jest zakończenie, które dodaje nieco rumieńca i charakteru tej monotonnej opowieści, udającej thriller.
Thriller in slow motion... sleep motion.
Nie jestem zachwycona jak zawsze wtedy, kiedy zachwytu oczekiwałam. Ale dobrnęłam do końca.
MOJA OCENA: 5/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
TU
***
Na krańcu świata, pośród ciszy i sztormów, rodzina strzeże przyszłości, która z każdym dniem staje się coraz mniej pewna. Aż morze wyrzuca na brzeg kobietę — i nic już nie pozostaje na swoim miejscu.
Shearwater, niewielka wyspa u wybrzeży Antarktydy, to dziś niemal całkowite pustkowie. Z dawnego centrum badań pozostał jedynie bank nasion i ostatnia rodzina, której powierzono zadanie dopilnowania, by bezcenny zbiór trafił w bezpieczne miejsce. Dominic Salt i jego troje dzieci żyją tu w izolacji, każde z nich zmagając się z tym, co utracili — i z tym, czego wciąż nie potrafią wypuścić z rąk.
Gdy podczas gwałtownej burzy na brzeg trafia nieznajoma, wszystko zaczyna się zmieniać. Rowan — zraniona i niechętna do zwierzeń — powoli zyskuje ich zaufanie. Ale jej obecność rodzi też pytania. Kim naprawdę jest? I co tak naprawdę dzieje się na wyspie?
W miejscu, gdzie każda decyzja może zaważyć na przyszłości świata, bohaterowie będą musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, czy można zaufać komuś, kto sam czegoś się boi — i czy możliwe są jeszcze nowe początki.