Wielki marynarz - Catherine Poulain
"Jestem niepokonana - mówię.- Umrzesz jak każdy - wzrusza ramionami.Tak. Ale aż do śmierci jestem niepokonana."Za pierwszą część dałabym wypasioną ósemkę, ale potem robi się nieco monotonnie i zapętlająco. Czy coś się wyjaśnia? (...) Napisałabym więcej, ale nie lubię spojlerów:)
Jednakże mega polecam! Tematyka niespotykana, niespotykana hermetyczna osobowość i świat wewnętrzny:) Narracja taka, jaką lubię :) Klimat zachowany w 200% - byłam razem, łowiłam razem, żyłam razem! :)
MOJA OCENA: 7/10
"Siedząc w fotelu kapitana wyprostowana jak struna, zanurzam w kawie kawałek czekolady. Morze wygląda pięknie. Krótkie fale uderzają o dziób. Na radarze nie widać niczego oprócz nas, a my jesteśmy podświetlonym punktem w środku koncentrycznych kręgów i krótkotrwałych rozbłysków. Od najbliższych wybrzeży dzielą nas dziesiątki mil. Pod nami setki sążni ciemnych głębin. W białej wiązce szperacza dziobowego pojawia się jasny ptak. W ciszy wachluje powietrze rozłożystymi skrzydłami. Zakręca i powoli obraca się wokół własnej osi. Może śpi, a może jest tylko złudzeniem? Radio trzeszczy, niekiedy udaje mi się zrozumieć kilka słów, które wynurzają się z nocy. Wiadomości wysyłane przez inne żywe istoty, które tak jak my poruszają się po bezkresnej pustyni. Niebo i morze zlewają się w jedno. W ciemnościach płyniemy przed siebie. Mężczyźni śpią. Czuwam nad nimi."
(...)
"Oczywiście nie należy słuchać bólu. Co tam ból... Ale jednak... Tak czy owak, umrę, bo ryba była trująca. Ocean jest bezkresny (...) Palę papierosa w słońcu. Czy będę długo umierać? Smarkam i wycieram nos palcami. To smutne, myślę, patrząc na niebo, na morze, wielka szkoda, że umrę. Ale to chyba też jest normalne, skoro się w pojedynkę zajechało tak daleko, na daleką północ, w miejsce zwane "Ostatnim Przystankiem", ostatnią granicą, i skoro się tę granicę przekroczyło, znalazło dla siebie statek i skakało z radości na środku oceanu, i myślało się o tym dniem i nocą, wpędzając się w prawie całkowitą bezsenność na brudnym kawałku podłogi. Skoro się zaznało dni, nocy i świtów tak pięknych, że aż można od tego zaprzeć się swojej przeszłości i zaprzedać duszę. Tak, ośmieliłam się przekroczyć granicę, niewątpliwie tylko po to, żeby znaleźć za nią śmierć, wyłowić swój własny koniec, ciemnoczerwony, piękny - rybę ociekającą krwią i morską wodą, która wbiła mi się w rękę jak płomienista strzała. Przed oczami przesuwa mi się chwila mojego wyjazdu, potem podróż przez pustynię w niebieskim autobusie z chartem, poły kurtki jak połacie nieba i obłoki pierza tańczące wokół mnie... A więc po to wyruszyłam, siła, która dawała mi zuchwałość, pozwoliła mi znaleźć śmierć"
(...)
"... Wtedy pojadę do Point Barrow.- Do Point Barrow? Niby po co?- Bo to jest koniec. Dalej już nie ma nic. Tylko morze polarne i ławica lodowa. I słońce widoczne o północy. Chciałabym tam dotrzeć. Usiadłabym na samym krańcu, na szczycie świata. Zawsze sobie wyobrażam, że nogi będą mi dyndać nad przepaścią... Zjem lody albo kubek popcornu. Zapalę papierosa. Będę patrzyła ze świadomością, że dalej nie da się pojechać, bo tu kończy się Ziemia."
(...)