"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Kura i zaklinacz deszczu - Anna Janyska

Dwie historie. 
Jedna mnie nie urzekła za bardzo (ta o zaklinaczu deszczu), ale druga, a właściwie pierwsza, o "kurze" - jest rewelacyjna.

Narracja jest ciut wymagająca, trzeba czytać w skupieniu, ale warto!
Realizm i ujmująca szczerość - polecam!

MOJA OCENA: 7/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!


Padał śnieg. Tony wody osuwały się z nieba bezgłośnie, miękko i cicho. Tylko wiatr od czasu do czasu gwizdnięciem podrywał do lotu równo opadające płatki, zamieniając je we wściekły rój oświetlony dworcową latarnią. Był styczeń. Dyżurny ruchu raz jeszcze spojrzał znad okularów, nigdy nie widział takich siniaków. Siedziała skulona w rogu pustej poczekalni i czekała na przyjazd policji. Uśmiechnęła się do niego. Była przyzwyczajona do bicia. To, co tak onieśmielało kolejarza, te modre plamy na ciele, były dla niej chlebem powszednim. Odkąd pamięta, była bita. Najpierw robiła to babka. Kiedy matka wychodziła do pracy, babka zabierała się do bicia. Zawsze znalazł się jakiś powód. Biła paskiem z metalową klamrą, ale przedtem kazała jej się rozebrać. I biła tak, by klamra kończyła uderzenie między nogami.Myślała, że tak wygląda życie.Potem matka, biła ją po twarzy, kiedy tylko usiłowała mieć odmienne zdanie. A potem… potem to już szło samo, na zakładkę, jedni uczyli się od drugich.
(...)


Kiedy to się zaczęło?Tak, to chyba było wtedy, kiedy znalazłyśmy z Rusłaną kawałek lusterka. Nie miałam pojęcia, co to jest. U nas w domu nie było luster. Może matka miała jakieś zakamuflowane w torebce, ale nigdy go nie widziałam.Odłamek był malutki. Rusłana powiedziała, że jak się dobrze przyjrzę, to zobaczę w nim swoje oko. Przysunęłam szkło do twarzy, rzeczywiście, po chwili zobaczyłam kawałek oka, źrenicę i tęczówkę, niebieską. To nie mogło być moje oko, bo swoje oko czułam wyraźnie obok nosa. Dotknęłam go palcem, było tam, a to, na co patrzyłam, było okiem lusterka. Rusłana mało nie pękła ze śmiechu. To twoje oko, w lusterku jest twoje oko.Widocznie moje oko może być czyjekolwiek. Potem obejrzałam jeszcze ząb lusterka, który mógł być moim zębem, i mały jasny kosmyk włosów.Rusłana wygrzebała pod lipą dołek, wrzuciła do niego lusterko, kilka stokrotek, kawałek czerwonego plastiku i zieloną gumkę do włosów, wszystko to przykryła dnem od butelki po wódce i zasypała ziemią. Zakopała sekret. Byłam zrozpaczona, zakopała w ziemi moje oko, nawet nie zapytała, czy może. Zawsze się rządziła jak szara gęś, bo była ode mnie sześć lat starsza. Nie lubiłam się z nią bawić, ale w takiej małej wiosce dzieci muszą bawić się razem, zwłaszcza jak jest ich tylko dwoje.Nazajutrz potajemnie przyszłam pod lipę, żeby uratować, co się da, ale niczego nie znalazłam. Po prostu nie byłam pewna, która to była lipa w lipowej alei, wiodącej do nieistniejącego dworu.Moje oko, ząb i kosmyk włosów zostały na zawsze w ziemi. Część mnie została gdzieś na drodze donikąd i mogła należeć do wszystkich.Wpadłam do domu zapłakana. Babka nie zwróciła na mnie uwagi, bo gadała właśnie z białą kurą, która była jej dzieckiem. Trzy tygodnie trzymała jajo pod pachą, aż wykluło się pisklę. Wiem to od mamy, ale to tajemnica. Kurze było wolno wszystko, była rozpuszczona jak dziadowski bicz. Łaziła po kuchni i wszędzie robiła kupy, babce wydawało się to bardzo śmieszne. Często brała ją na kolana, głaskała i śpiewała jej stare piosenki. Do dziś pamiętam te melodie, dolatujące do mnie przez sień, kiedy leżałam w łóżku obok mamy i nie mogłam zasnąć.Babka nienawidziła luster i ludzi. Właściwie to nie była moja babka, tylko prababka, bo była babką mamy, i to nawet nie prawdziwą babką, ale siostrą babki. Była potwornie stara i nigdy nie miała męża ani dziecka, oprócz tej kury, naturalnie.No popatrz, powiedziała do kury, ten mały zasmarkaniec znowu ryczy. A mówiłam jej, że nie wolno, bo przyjdzie Woducha. Kura zagdakała. Babka spojrzała na mnie. Stało się co? Bo kura pyta.I wtedy, nie wiadomo po co, jakby na przekór sobie, wszystko im powiedziałam – i o lusterku, i o tym oku zakopanym w ziemi.Oj, durna ty, kto w lustro się gapi, ciało traci. Błąkać się będziesz, oka szukać i zęba, żeby ciało wreszcie twoje było. Rozum ci odebrało. Rozsierdzona babka wetknęła machinalnie w bezzębne usta kawałek suchego chleba, który dla kury trzymała w dłoni. Przeklęta ty, dodała i ruszyła w stronę wiszącego na ścianie paska. Nagle sczerwieniała, wybałuszyła oczy i padła na ziemię. Zapadła grobowa cisza. Kura obchodziła ją niespokojnie i gdakała: przeklęta, przeklęta.
Wybiegłam po Rusłanę.
*** 


Przejmująca opowieść o dwojgu ludziach, ale przede wszystkim historia o okrucieństwie i nietolerancji, o wykorzystywaniu innych, o handlu żywym towarem i o braku miłości w rodzinie.


Luba od dzieciństwa wie, że jej ciało nie jest jej własnością. Do bicia przyzwyczaiła się już dawno, na Ukrainie. Reszty tego, co ją spotkało, nie może sobie przypomnieć. Najpierw biła babka, później matka, która zabrała Lubie męża i dziecko, następnie Cyryl, po którym zostały lata bez wspomnień. Teraz dziewczyna ma szansę zacząć wszystko od nowa. Od przeszłości jednak nie sposób uciec. Którejś nocy powróci krzyk, a wraz z nim okrutna, wypierana przez lata prawda. Kim jest mężczyzna, który codziennie przebrany za inną osobę wyznacza sobie wciąż nowe trasy wędrówek? Czy tożsamość człowieka jest przypisana do jednego ciała. Jak wielka jest siła pozwalająca wyjść z traumy? 

Powieść Anny Janyskiej traktuje o duszy i ciele. Bohaterowie zanurzeni w magicznym cyklu natury wierzą, że ochroni ich ludowa mądrość, jednak dążąc do szczęścia, sami z niej rezygnują, a wtedy zdani są już tylko na siebie.





ZGARNIJ EBOOKA Z


Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger