Dziewczyna w rozsypce - Kathleen Glasgow
Tematyka rewelacyjna, jedna z moich ulubionych.
Narracja po prostu nie pozwala oderwać oka nawet na łyk herbaty z miodem!
Inteligentna. Prawdziwa. Kradnie myśli na długo.
POLECAM!
MOJA OCENA: 9/10
"CASPER PYTA: – Jak się czujesz? Zadaje to pytanie każdego dnia. Raz w tygodniu pyta ktoś inny, na przykład doktor Dooley, jeśli akurat ma dyżur dzienny, albo lekarka o schrypniętym głosie, sztywnych włosach i zbyt grubo nałożonym tuszu do rzęs. Chyba ma na imię Helen. Nie lubię jej, przy niej staję się zimna w środku. Raz w tygodniu, w niedzielę, nikt nas nie pyta, jak się czujemy, i niektóre z nas są przez to zagubione. Jen S. powiedziałaby żartobliwie: „Mam zbyt wiele uczuć! Ktoś musi o nich usłyszeć!”.
Casper czeka. Wyczuwam jej oczekiwanie. Podejmuję decyzję.
Zapisuję wszystko na kartce i przesuwam ją w stronę Casper. Moje ciało bezustannie płonie, spala się w dzień i noc. Muszę usunąć ten czarny żar. Kiedy się myję i dbam o siebie, czuję się lepiej, chłodniejsza w środku i spokojna. Jak chłodny mech daleko w głębi lasu.
Czego nie napisałam: Jestem tak samotna, że mam ochotę zerwać z siebie całe mięso, by zostały tylko kości i chrząstki, i wejść prosto do rzeki, dać jej się pochłonąć, tak jak zrobił mój ojciec.
Zanim poczuł się gorzej, zabierał mnie na długie przejażdżki na północ. Zatrzymywaliśmy się i łaziliśmy po trasach prowadzących głęboko w gąszcz pachnących jodeł i obfitych świerków. Czasem mogło się wydawać, że zapadła noc, ponieważ było tam tyle drzew, iż nie było widać nieba. Byłam wtedy mała, często potykałam się na kamieniach, lądowałam na pagórkach z mchu. Na zawsze pozostał mi w pamięci dotyk kojącego chłodnego mchu pod palcami. Ojciec potrafił tak chodzić godzinami. Powtarzał: „Chcę tylko, żeby było cicho”. Wędrowaliśmy i wędrowaliśmy, szukając cichego miejsca. Las wcale nie jest taki cichy, jak się wszystkim wydaje.
Po jego śmierci matka zmieniła się w kraba; schowała wszystko w środku, został tylko pancerz.
Casper czyta do końca, starannie składa kartkę i wsuwa ją do segregatora na biurku. – Chłodny mech. – Uśmiecha się. – Całkiem miłe uczucie. Gdybyśmy tylko mogli cię do niego doprowadzić, nie raniąc cię przy tym. Jak mamy tego dokonać? Casper zawsze ma dla mnie na biurku czyste kartki papieru. Piszę, popycham w jej stronę. Marszczy brwi. Wyciąga teczkę z szuflady, przeciąga palcami wzdłuż strony. – Na liście rzeczy z twojego plecaka nie widzę szkicownika – mówi i spogląda na mnie.
Wydaję cichy dźwięk. W szkicowniku było wszystko, cały mój świat. Portrety Ellis, Mikeya, krótki komiks o życiu na ulicy, o mnie, Evanie i Dumpie.
Czuję mrowienie w palcach. Muszę rysować. Muszę się pogrzebać. Wydaję kolejny dźwięk.
Casper zamyka teczkę.– Porozmawiam z panią Joni. Zobaczymy, co da się zrobić.
(...)
CASPER NIE LUBI, KIEDY PODCZAS TERAPII GRUPOWEJ używamy słów: „ciąć się, przypalać, dźgać”. Tłumaczy, że nieważne, co ktoś robi czy jak to robi. Możesz chlać, ciąć się, brać metę, wciągać kokę, przypalać się, dźgać, chlastać, wyrywać rzęsy, rżnąć się aż do krwi, ale zawsze chodzi o to samo: samookaleczenie. Tłumaczy, że kiedy ktoś cię zranił czy sprawił, że czujesz się zła, bezwartościowa, brudna, zamiast racjonalnie dojść do wniosku, że ten ktoś jest palantem czy psycholem i należałoby go zastrzelić bądź powiesić, trzymać się od niego z daleka, to internalizujesz krzywdę, zaczynasz obwiniać siebie i wymierzać sobie karę. Kiedy człowiek raz zacznie się ciąć, przypalać czy rżnąć, bo czuje się gówniany i bezwartościowy, ciało wydziela ten przyjemny szit znany pod nazwą endorfin, który sprawia, że czujemy się, kurwa, wspaniale, a świat przypomina watę cukrową i wesołe miasteczko, tyle że krwawe i zainfekowane. Beznadziejna strona tego wszystkiego jest taka, że gdy zaczynasz robić sobie krzywdę, to stajesz się świrem, pojebem, ponieważ twoje ciało przypomina pełne blizn i oparzeń pole bitwy, a nikt nie chce oglądać takich rzeczy na dziewczynie, nikomu nie może się to spodobać, więc każda z nas jest totalnie popierdolona. Umyj, spłucz, kurwa, powtórz.
(...)
LINIA CZASUDziewczynka przychodzi na świat.Jej ojciec ją kocha. Jej matka kocha ojca.Ojciec jest smutny.Ojciec pije i pali, buja się w fotelu i płacze.W końcu wchodzi do rzeki.Matka zmienia się w pięść.Dziewczynka jest sama.Jest jej źle.Nikt jej nie lubi.Próbuje.Ale jej usta wypełnia papka.Głupia dziewczyna. Wściekła dziewczyna.Lekarze: dać jej leki.Leniwa dziewczyna. Po lekach ma w głowie papkę.Matka bije dziewczynę. Dziewczyna się kurczy.Dziewczyna cichnie. Cicha w domu. Cicha w szkole. Cicha myszka.Dziewczyna słucha radia. Znajduje muzykę. Odkrywa całkiem nowy świat.Wkłada słuchawki. Świat znika.Rysuje, rysuje i rysuje. Świat znika.Dziewczyna znajduje nóż. Robi się mała, coraz mniejsza. Świat znika.Na pewno jest zła, więc się tnie. Zła dziewczyna. Świat znika.Dziewczyna spotyka inną dziewczynę. Piękną Dziewczynę! Razem patrzą, jak planety przemieszczają się po suficie.Oszczędzają pieniądze, by kiedyś pojechać do Paryża, Londynu, na Islandię. Gdziekolwiek.Dziewczynie podoba się chłopak, ale on kocha Piękną Dziewczynę.Piękna Dziewczyna spotyka chłopaka-wilka. On ją napełnia, lecz sprawia, że staje sięmniejsza.Piękna Dziewczyna jest zawsze zajęta.Dziewczyna oddaje matce. Ich ramiona są jak wiatraki. Dziewczyna ląduje na ulicy.Dziewczyna mieszka u Pięknej, ale wilk zostawia dragi.Piękni Rodzice są wściekli. Piękna Dziewczyna kłamie i mówi, że to wina Dziewczyny.Dziewczyna znów ląduje na ulicy. Wraca do domu.Piękna Dziewczyna pisze: Coś nie tak. Boli.Dziewczyna wkłada słuchawki. Wsuwa telefon pod poduszkę.Piękna Dziewczyna krwawi zbyt obficie.Dziewczyna już dłużej nie może, zranione serce, wyrzuty sumienia.Łamie matce nos.Znów na ulicy.Świat znika".