Ściana Marlen Haushofer
"Bariery pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem opadają bardzo szybko. Należymy do jednej wielkiej rodziny, a gdy czujemy się samotni i nieszczęśliwi, nie gardzimy nawet przyjaźnią naszych dalekich kuzynów. Zwierzęta cierpią jak ja, kiedy sprawia się im ból, podobnie jak ja potrzebują jedzenia, ciepła i odrobiny czułości."
Ja. Pies. Kot. I krowa.
Zero ludzi.
Czy mogłam się wczuć w taki klimat?
Ależ jak najbardziej😎
Nie ukrywam - lektura jest monotonna, ale po czasie wkręciłam się w rytm życia bohaterki i nawet po przeczytaniu byłam oszołomiona światłem w pokoju i muzyką... jak niewiele brakuje do tego, żebyśmy się nauczyli właściwie żyć, a nie konsumować i wymagać. Tupanie nóżką w obliczu zaniku rodzaju ludzkiego jest takie żałosne...
Jak dla mnie piękna, spokojna powieść pełna emocji i wzruszeń. Powieść o nadziei bez nadziei, o symbiozie człowieka z naturą, o prostych sprawach, które są egzystencjalne, o ważnych sprawach, które nadają życiu sens, o prawdach, które zanikają w codzienności albo też nie są poznane przez większość z nas, niestety...
Oczywiście najbardziej drażniący jest fakt, że niewiadoma pozostaje niewiadomoą, ale w tej opowieści akurat to jest chyba najmniej ważne...
Mój wniosek?
Jak to zawsze bywa w dystopiach (i nie tylko): ludzie to najgorsza zaraza wszechświata, a wyjątki tylko tę regułę potwierdzają.
Końcówkę może sobie dopowiedzieć każdy z nas - ja skłaniam się ku tej optymistycznej wersji - zresztą optymizmem (dla mnie) powiało już w momencie pojawienia się ściany.
"Chciałabym wiedzieć, gdzie podział się dokładny czas, teraz, gdy nie ma już ludzi."
Ekranizacja jest cudownie zrozumiała myślę dopiero po lekturze. Jakim to było wyzwaniem zrobić film na podstawie takiej minimalistycznej powieści!
Polecam!
MOJA OCENA: 8/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***
Książka niepodobna do innych.
Bohaterka książki wybiera się wraz z przyjaciółmi na wycieczkę do lasu. Przyjaciele znikają a między bohaterką i resztą świata pojawia się niezniszczalna, przezroczysta ściana. Kobieta jest sama z otaczającą ją naturą i zmuszona do życia w tych nowych warunkach odkrywa świat i siebie na nowo. Jedyne jej towarzystwo to pies, krowa i kot. Książka pisana jest w formie pamiętnika i pokazuje walkę z samotnością, z trudnościami, z monotonią ale i odkrywanie samego siebie w życiu zgodnym z rytmem natury.
Marlen Haushofer nie wyjaśnia i nie tłumaczy niczego. Do końca nie wiadomo dlaczego tak się stało. Nie chodzi w tej książce o niesłychane, szokujące zakończenie fantastycznej historii i wyjaśnienie kto z kim i dlaczego. Ani bohaterka ani my nie odkryjemy tajemnicy opisanych wydarzeń.