Później Stephen King
"Istnieją koszmary, których nikt sobie nie wyobraża. Jeśli wejdziesz z tym w konszachty, ryzykujesz śmierć, obłęd albo unicestwienie własnej duszy."
Pomarudzę?
A troszkę tak.
Oczywiście, oczekiwania moje wobec każdej powieści Kinga są przeogromne, więc biorę na to poprawkę.
Spodziewałam się większego zachwytu. Tymczasem ta historia jest taka... rozmyta, taka na 3/4 gwizdka, jeśli chodzi o jej potencjał. A potencjał jest mega: kto kojarzy "trupie światła" i rytuał Chud, ten będzie wiedział, co mogłoby się tu wydarzyć! Ale te tematy są ledwie liźnięte, właściwie to nie zdziwiłabym się, gdyby powieść okazała się wstępem do jakiejś soczystej trylogii! Ale chyba tak nie będzie...
"Później" przypomina mi klimatem i esencją Joyland, jest właściwie prawie z tej samej półki. Jest dobrze, jest poprawnie, ale całość to tak troszkę jak kaczka puszczona po powierzchni wody, a głębie pozostają niezmącone... a szkoda!
To takie zaproszenie do świata Kinga dla młodzieży, dorośli mogą poczuć się rozczarowani, pragnąc więcej!
"Skoro posiadamy wolną wolę, sami musimy zaprosić zło."
Czyta się samo, ale to nie nowość.
"Zabawna i świeża lektura ze znakomitą historią..."- nie wiem, kto to pisał, ale zabawności tam niewiele, właściwie to nie uśmiechnęłam się ani razu.
Okładki? Żadna nie oddaje tego klimatu, jak dla mnie.
MOJA OCENA: 7/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***