"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Banda niematerialnych szaleńców Maria Krasowska

"Ostatnio zaczęły się dziac dziwne rzeczy. Duchy znikają bez śladu, jeden za drugim. Wasz przyjaciel został uwięziony w lustrze i śmiem podejrzewać, że pozostałych spotkał podobny los. Chcę odnaleźć tego, kto uwięził zaginione duchy, ale przyznam, że przydałaby mi się para materialnych rąk, Co wy na to?"

Bardzo barwne, bardzo urozmaicona historia urban grozy z dzieciakami, detektywami w rolach głównych. 
I duchami. Bardzo pomocnymi.
Brawurowe akcje. Urozmaicone relacje.
I Prawdziwym Przestępcą, groźnym nawet dla otoczenia duchów właśnie...

Polecam, narracja bardzo prosta, ale nie rażąca. 
Świetny pomysł! Okładka REWELACYJNA!

MOJA OCENA: 7/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!



1. ‌Pozbywam się ‌niani numer trzydzieści ‌jeden


Gdzie ta przeklęta ‌szklanka?! Przecież stawiałem ‌ją na ‌parapecie! Pod ziemię ‌się ‌nie zapadła, musi ‌więc ‌być ‌w pobliżu. Nie ‌wiem, ‌gdzie ‌ją wcięło, przecież parę ‌minut ‌wcześniej piłem z niej ‌sok.
– O, jest! – powiedziałem do ‌siebie z satysfakcją, kiedy ‌spostrzegłem naczynie stojące ‌na ‌szafie. Nie pamiętam, ‌żebym je tam ‌stawiał, co ‌nie znaczy, ‌że tego ‌nie zrobiłem. Jestem ‌jedną z tych ‌osób, które potrafią ‌zostawić klucze ‌w lodówce ‌lub telefon w szufladzie z bielizną ‌i potem szukać ‌ich przez cały ‌dzień.
Złapałem ‌szklankę i przyłożyłem ją otworem ‌do ściany dzielącej mój ‌pokój z salonem, a do jej ‌dna ‌przytknąłem ucho, tworząc ‌w ten sposób niezawodny przyrząd ‌do ‌podsłuchu. ‌W sąsiednim ‌pokoju ‌toczyła się rozmowa, której ‌za żadne skarby nie ‌mogłem ‌przegapić. Usłyszałem znienawidzony ‌głos mojej guwernantki:
– …dalej ‌pracować z państwa synem. Jestem ‌zmuszona zrezygnować ‌z posady. Sami państwo wiedzą, ‌że od ‌początku mieliśmy ‌problemy, ‌ale dziś miarka ‌się przebrała! W poniedziałek ‌nie przyjdę do pracy.
– Jest ‌pani pewna?
– Absolutnie.
– No cóż, ‌w takim razie będziemy musieli ‌poszukać nowej opiekunki ‌dla Danny’ego – stwierdziła mama ‌strapionym głosem. Przez ‌ułamek sekundy ‌poczułem ukłucie w brzuchu, które ‌zwykle towarzyszy poczuciu ‌winy. – W porządku, ‌szanujemy ‌pani decyzję. ‌Też nie mamy z nim ‌lekko.
Ryoko, która ‌najwyraźniej nie była już ‌moją guwernantką, spojrzała ‌na ‌zegarek. A przynajmniej tak mi ‌się wydawało – ‌w końcu jedynym zmysłem, na którym mogłem polegać, był słuch. Zamknąłem oczy, żeby lepiej się skoncentrować.
– Och, dochodzi dwudziesta druga! Na mnie już czas.
Usłyszałem zgrzyt krzeseł przesuwanych po panelach – Ryoko musiała wstać od stołu, a razem z nią moi rodzice. Chwilę później głosy stały się mniej wyraźne, uznałem więc, że wszyscy opuścili już pomieszczenie. Podbiegłem do drzwi, zgasiłem światło i wystawiwszy pół głowy za futrynę, obserwowałem jednym okiem hol. W oddali Ryoko wkładała buty.
– Życzę państwu powodzenia z synem… Dobranoc.
– Dobranoc, mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
Ryoko popatrzyła na mojego tatę wzrokiem pełnym przerażenia. Wiedziałem, że już nigdy więcej się nie zobaczymy, chyba że w sądzie. Po tym, co dzisiaj zrobiłem, na jej miejscu wyjechałbym z miasta.
Kiedy wyszła, tato zamknął drzwi, a następnie przekręcił klucz. Szybko schowałem głowę z powrotem do pokoju, w nadziei, że mnie nie dostrzegł. Wiedziałem, że czeka mnie przesłuchanie, i podejrzewałem, że rodzice nie zachowają bezstronności.
Czas rozpocząć grę…
Jednym susem rzuciłem się na łóżko, niefortunnie uderzając piszczelem w jego krawędź. Zabolało. Zacisnąłem zęby. W ciemności nie widziałem, co robię, ale w tej sytuacji nie mogłem sobie pozwolić na ostrożność. Liczyło się tylko jedno: czas. Musiałem działać szybko. Zdjąłem koszulę i cisnąłem ją na krzesło, którego nie było już widać spod stosu brudnych ciuchów, następnie zawinąłem się w kołdrę jak w kokon, potrząsnąłem głową, aby rozczochrać włosy, ułożyłem się na poduszce, zamknąłem oczy i uspokoiłem oddech.
Trzy, dwa, jeden…
Rodzice delikatnie zapukali do drzwi. Kiedy nie odpowiedziałem, klamka opadła i oboje weszli do środka.
– Kotku, on śpi – szepnęła mama.
– Oczywiście, że nie śpi. Nie znasz naszego oszusta? – zaśmiał się tato.
Dlaczego w takich momentach zawsze nachodzi mnie nieodparta ochota na śmiech?! Danny, nie rób tego, upomniałem się w myślach. Zachowaj pokerową twarz, nie zdradź się.
– Wstawaj, chłopie! – Tato włączył światło, śmiejąc się złowieszczo.
Okej, tato, skoro tak ze mną pogrywasz, czas wejść na kolejny poziom. Nazywa się „wywoływanie poczucia winy”. Z doświadczenia wiem, że nie istnieje lepszy sposób na złagodzenie kary niż sprawienie, aby rodzice poczuli się winni.
Wydałem z siebie kilka jęków i udałem potwornie oślepionego.
– Co znowu? Miałem bardzo męczący dzieeeń… – Tu wstawiłem udawane ziewnięcie, po czym usiadłem na łóżku. – Nie można w tym domu odpocząć, skandal. Jest środek nooocy… – Ziewnięcie numer dwa.
Rodzice wymienili spojrzenia. Wzrok mamy mówił: „Zostawmy go w spokoju, biedaczysko musi się wyspać”, co przynajmniej na chwilę spacyfikowało tatę. Jeden do zera dla mnie. Tato zwiesił głowę, namyślając się. I może dałby mi spokój, gdyby nie to, że podobne sytuacje zdarzały się kilka razy w miesiącu i dobrze znał moje sztuczki. Musiałem działać szybko. Padłem na łóżko i odwróciłem się do rodziców plecami.
– Zlitujcie się i zgaście to przeklęte światło, proszę was bardzo – mruknąłem, udając, że wracam do snu.
Po chwili ciszy odezwał się tato:
– Skoro tak wolisz… No cóż, chciałem załatwić sprawę szybko i bezboleśnie, ale co ma wisieć, nie utonie. Rozmowa o twoim dzisiejszym wyczynie nie ucieknie. Pogadamy jutro. Dobranoc. I powodzenia w zaśnięciu o dwie godziny wcześniej niż zazwyczaj – dodał prowokująco, po czym zgasił światło i zamknął drzwi, zapewne wielce z siebie zadowolony.
A ja, totalnie niezadowolony z rozwoju wydarzeń (no, może trochę – w końcu pozbyłem się tej okropnej guwernantki), zostałem w swoim pokoju i nawet nie potrudziłem się, żeby sięgnąć po telefon, bo wiedziałem, że za sekundę tato odłączy mi internet. Nie mogłem również zapalić światła, ogłosiłem przecież, że idę spać, a zmiana decyzji byłaby niemęska. Jako czternastolatek muszę dbać o swój honor.
Dlatego też honorowo gapiłem się w sufit przez bite dwie godziny, jedząc gorzką czekoladę i obmyślając mowę o złu wyrządzanym światu przez guwernantki, planowałem wygłosić ją rodzicom następnego wieczoru. Mało brakowało, a umarłbym z nudów. Gdybym tylko wiedział, że są to moje ostatnie dni w tym pokoju, może zapaliłbym światło i nacieszył się wolnością (...)


***

Prawdopodobnie jako jedyny na świecie masz szansę dowiedzieć się z pierwszej ręki, jak wygląda życie pozagrobowe! Nie skorzystasz z takiej okazji?

Nazywam się Danny Moon, a moi rodzice są nieprzyzwoicie bogaci.

Trzy rzeczy, które kocham: gorzka czekolada, gra w Monopoly i ciemność. Trzy rzeczy, których nienawidzę: guwernantki, nuda i jeszcze raz guwernantki.

To przez nieposłuszeństwo względem jednej z nich trafiłem do Polski, do wujostwa i pięciu kuzynek. Czułem się jak na zesłaniu… ale tylko na początku.

Któregoś dnia spotkałem tajemniczego brodacza w kapeluszu. Pewnie nie uwierzycie, kiedy wam zdradzę, że był to duch. Wkrótce razem z Anetą, najfajniejszą z moich kuzynek, stanęliśmy przeciwko niebezpiecznemu biznesmenowi, który wykorzystywał duchy do niecnych celów. Włóczyliśmy się nocą po cmentarzu, poznaliśmy agentkę wywiadu Ludwika XVI i włamaliśmy się do… A zresztą przeczytajcie sami.





Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger