Piękna brzydota Alice Feeney
"Prawda jest dziwniejsza niż fikcja i zazwyczaj dużo mocniej rani."
Zarąbista powieść z mega atmosferą. Bardzo mi się podobała całość i zakończenie i Twist i w ogóle wszystko. Brakowało mi po prostu dobrej uczciwej powieści.
Pisarz.
Rozwijająca się kariera.
Uwielbiana żona.
Wymarzony dom.
To tylko początek, który kończy się w pierwszym rozdziale, zaczynając mega klimatyczną opowieść.
Rozpacz. Wyspa, z której nie można wyjechać. Na której nie ma ptaków - ptaki zostały zakazane /WTF?/
"Wyspa cię nie osądza nie dba o to, kim byłeś Ani za kogo się uważasz. Nie ocenia na podstawie tego, jak wyglądasz, W co wierzysz, co robisz a nie ile jesteś wart. Wyspa traktuje wszystkich tak samo. Wyspa bierze od ludzi to, czego potrzebuje i daje to, co może."
Odosobnienie, które jest lekiem na całe zło. I praca. Pisanie.
"Pisanie jest jedynym wyjściem."
Przeczucie, że coś jest nie halo. Tajemnica, zamknięte społeczeństwo. Dużo czytania między wierszami nie tylko dla głównego bohatera ale też dla czytelnika.
"Czasami dawanie ludziom tego, co chcą mieć, a przynajmniej tak im się wydaje, jest najlepszym sposobem na pokazanie im tego, co mieli."
Świetny twist który mi się bardzo podobał i jeszcze lepsza końcówka. Nie mam tutaj w ogóle żadnych zastrzeżeń do tej opowieści i oczami wyobraźni widziałam jesienną ekranizację...
Tak na marginesie - to idealna lektura na tą aurę.
MOJA OCENA: 8/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
***