"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Obrońca G.X. Todd

"Książki są prawdziwe. W czytaniu chodzi też o trzymanie egzemplarza w dłoniach. Kartkowanie danego tomu. O zapach farby drukarskiej. Przekonasz się o tym, gdy tylko znajdziesz właściwą."

I ponownie książka pada ofiarą wykrzykników z okładki... Gdyby nie apetyczne wypowiedzi i zachęty, byłoby inne nastawienie, gdzieś już o tym pisałam...
No cóż...


W każdym bądź razie, opowieść nawet daje radę, klimat post apokalipsy w stylu Mad Maxa i Księgi Ocalenia jest, to fakt.
Poza tym wiele, WIELE pozaczynanych i niewyjaśnionych tematów, mających chyba na celu podsycić tajemniczość i atmosferę grozy, ale (o ile autor nie planuje napisać kontynuacji) w sumie w rezultacie wybieg ten bardzo (moim zdaniem) przypomina wielowątkowość z Lostów, gdzie różne, ISTOTNE dla widza/Czytelnika tematy nie zostają wyjaśnione:)


Napiszę tak - jeśli ma być kolejna część, z pewnością ją przeczytam.
Jeśli nie - autor pozostawił duże pole do popisu naszej wyobraźni:) 

Polecam.


MOJA OCENA: 8/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!

Notka 

Teoria stojąca za bikameralnym umysłem głosi, że nie istniał nigdy wewnętrzny krajobraz myśli, że nie nauczyliśmy się przyswajać myśli jeszcze długo po tym, jak napisano Biblię (źródła takie jak Iliada Homera nie zawierają dowodów na „samoświadomą introspekcję”). 
Pomiędzy ludźmi istniał jedynie zewnętrzny dialog. 
Człowiek bikameralny odbierał słyszalne halucynacje. Wierzył, że to bogowie. Pozostały jedynie szczątki bikameralności. Jedynie 10 procent populacji słyszy głosy i tylko 35 procent zgłasza, że czuje obecność ukochanych osób po ich odejściu. Inne przykłady obejmują syndrom trzeciego człowieka (przewodniej obecności wyczuwanej przez wspinaczy w warunkach ekstremalnych) i muzy, które w środku nocy odwiedzają artystów i obdarzają ich natchnieniem. I nie zapominajmy, że około 65 procent dzieci przyznaje się do relacji z wyimaginowanymi przyjaciółmi lub antropomorficznymi zabawkami, które ich chronią. W niektórych wypadkach tacy przyjaciele pojawiają się również w okresie dorosłości. Poza tym kto z nas na krawędzi snu nie słyszał wzywającego głosu?


List numer 24 
Czwarty lipca, poniedziałek 

Drogi Nieznajomy, 
nigdy się nie poznamy. Ten list to jedyne, co nas łączy – moje myśli nabazgrane na kartce przesyłane przez twoje oczy prosto do mózgu. 
To pewnego rodzaju spotkanie i powinniśmy być za nie wdzięczni. 
Podejrzewam, że ten list zastanie Cię w rozpaczy, samotnego albo zagubionego. Tak teraz wygląda nasze życie. 
Wszyscy staliśmy się dla siebie obcy, a nawet, co gorsza, jesteśmy sobie wrogami. Ludzki duch, który niegdyś wiązał nas ze sobą, teraz dzieli ludzi trwale niczym ocean. 
Ale zapomnijmy o tym na chwilę. 
Teraz chcę opowiedzieć Ci historię. 
Dawno, dawno temu żyła sobie dziewczyna nazywana Ruby, normalna pod każdym względem. Mieszkała w zwyczajnym domu ze swoją zwyczajną rodziną i swoje zwyczajne weekendy spędzała na pracy w domu spokojnej starości, gdzie opiekowała się zwyczajnymi osobami w podeszłym wieku. 
W jej życiu był tylko jeden człowiek, który nie był zwyczajny, a na imię miał Mike. 
Mike mieszkał w tym domu opieki. On i Ruby grali w szachy i razem spacerowali, dobrodusznie spierając się, kto mógłby opowiedzieć lepszą historię – Grisham czy King. Mike przypominał Ruby jej młodszego brata (co tłumaczyło w pewien sposób, dlaczego tak go uwielbiała). Ale najdziwniejsze w nim nie było to, że miał Grishama za lepszego gawędziarza, tylko fakt, że od sześćdziesięciu lat rozmawiał z Jonahem, głosem w swojej głowie. Mike powiedział Ruby, że wkrótce pojawią się niezliczone głosy, niektóre z nich niszczycielskie, i wielu ludzi zginie, ale że nie powinna się bać, ponieważ to pierwszy krok na drodze do lepszego, piękniejszego świata. 
Na łożu śmierci Mike przekazał Ruby Jonaha i tak został on jej nowym przyjacielem. Następnie razem z jej bratem wyruszyli w te zniszczone na nowo ziemie, by razem płakać, śmiać się i przelewać krew, i koniec końców znaleźć Gospodę nad morzem, którą nazwali swoim domem i w której żyli długo i szczęśliwie. 
Morał tego wszystkiego, Drogi Nieznajomy, jest prosty: mądrość można czasami mylnie wziąć za szaleństwo, a obcy potrafią się okazać przyjaciółmi w przebraniu. 
Spróbuj proszę pamiętać w trudne dni i zimne noce, które nadejdą, że żadna śmierć nie poszła na marne. To jeszcze trochę potrwa, bo wszystkie zmiany potrzebują czasu, ale będzie lepiej, obiecuję. 
Twoja przyjaciółka 
Ruby 

Mamo, 
kieruję ten wpis z dziennika do Ciebie, ponieważ już nie wrócisz. 
Nie żyjesz, a ja muszę zobaczyć te słowa na piśmie. Słowa przychodzą mi z łatwością. Al i ja pisaliśmy do siebie notatki od maleńkości. Doprowadzaliśmy Cię do szaleństwa tym skrobaniem i chichotaniem, ale słowa ratowały nam życie. Myślę, że zawsze tak już będzie. Ale słowa to potęga, dlatego muszę być ostrożna – zwłaszcza w przypadku tajemnic, których dochowuję już zbyt długo. 
Szokująca liczba ludzi nie żyje. 
To żadna tajemnica. 
Zabijali się własnymi i cudzymi rękoma. Fakt, że zajęło im to prawie trzy tygodnie, zanim przestali, też jest powszechnie znany, choć wiele osób nie mogło w to uwierzyć. I tu podzielę się pierwszą prawdziwą tajemnicą: mnie to wszystko zupełnie nie zdziwiło. 
Zostałam ostrzeżona. 
Pamiętasz Mike’a, mamo? To jeden ze starszych panów, którym opiekowałam się w tamtym domu. Lubił wiśniową tabakę i rozpraszanie mnie podczas partii szachów sprośnymi opowieściami o czasach, kiedy podróżował. Pracownik obsługi powiedział, że Mike cierpi na demencję, ale to nieprawda. Był najzdrowszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek poznałam. Powiedział mi, co się wydarzy, jeżeli nadejdą głosy. 
A ja uwierzyłam w każde jego słowo. 
Pisząc to, raz po raz podnoszę wzrok i widzę panią Jefferson. Leży u siebie na trawniku przed domem, ubrana w spódnicę, włosy ma nawinięte na wałki. Łopata, którą uderzył ją pan Jefferson, jest rzucona tuż obok. Nie widzę pana Jeffersona, ale niedługo po tym, jak zabił swoją żonę, usłyszałam wystrzał. Jestem przekonana, że i on nie żyje. 
Chciałabym, żebyś wróciła, mamo. 
Tak bardzo za Tobą tęsknię. 
Muszę już iść. Al wrócił. 
Kocham cię (...)

***

Siedem lat temu świat jaki znamy uległ zagładzie. W zrujnowanym pustkowiu, znanym dotąd jako Stany Zjednoczone, resztki ludzkości za wszelką cenę próbują jakoś przetrwać. Formują się w grupy, wyżynają się nawzajem i wśród gruzów miast i stert ludzkich zwłok szukają zapasów broni i pożywienia.


W tym świecie, gdzie zaufanie jest towarem deficytowym, pewien mężczyzna postanawia posłuchać głosu w swojej głowie, który każe mu na środku pustej drogi zatrzymać motocykl obok młodej dziewczyny. Ten moment splata ze sobą ich losy – Pielgrzym spotyka Lacey nie bez powodu. Razem wybierają się przez postapokaliptyczną pustynię w podróż pełną niewyobrażalnych niebezpieczeństw.

Pielgrzym obiecuje dziewczynie, że pomoże jej dotrzeć do zgliszcz Vicksburga, w którym przed tajemniczą katastrofą mieszkała jej starsza siostra. Po drodze przekonają się na własnej skórze, do jakich okrucieństw jest zdolny człowiek w obliczu końca świata, i zrobią wszystko, by przeżyć.

„Wybija się ponad inne powieści ze swojego gatunku”.
– Guardian
„Ta książka zasługuje, by umieścić ją w kanonie gatunku obok »Bastionu« Kinga”. 
– John Connolly
„Wciągająca, pełna napięcia i niesamowicie oryginalna”.
– Lee Child




Cykl: Głosy, Hunted (tom 1)







Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger