"Widziałam, jak siostrzyczka wsiada do samochodu. Ojciec nachylił się nad nią i zapiął jej pas. Zamknął drzwi, po czym przeszedł na przód i usiadł za kierownicą. Przez tylną szybę dostrzegłam ciemne włosy Alice.Nagle odwróciła się. Spojrzała na mnie, patrzyła mi prosto w oczy. Wtedy zrozumiałam, że już nie wróci.Obie to zrozumiałyśmy."
I druga trafiejka pod koniec tego miesiąca;)
Rewelacyjny thriller, który aż się prosi o ekranizację z doborową obsadą.
Nieoczywisty. Kiedy wydaje się, że juz wszystko jasne, okazuje się, że niezupełnie. I kiedy ponownie podczas czytania mówię: Achaaaaa... to następuje kolejny twist/er :)
Opowieść na miarę Sublokatorki, ale nie w tej tematyce. Początkowa obsesja okazuje się bardziej skomplikowaną intrygą... Rodzinne dramaty, tajemnice, namiętności.
Polecam fanom wartkiej akcji, podskórnych dreszczyków niepokoju i świetnej narracji, dzięki której czyta się tą książkę błyskawicznie i z prawdziwą przyjemnością:)
Dwie siostry.
Alicja: piękna, uprzejma, miła vs. manipulantka, kłamczucha, psychopatka?
Clare: Inteligentna, lojalna vs. paranoiczka, zazdrośnica?
Clare myśli, że Alice jest manipulantką i kłamliwą psychopatką, która chce ukraść jej życie i rodzinę.
Alicjamyśli, że Clare jest paranoicznie zazdrosna o jej powrót do rodziny po 20 latach i miejsce, jakie teraz zajęła w rodzinie.
Jedna z nich ma rację.
Druga z nich jest niebezpieczna.
Dwie siostry.
Jedna prawda.
POLECAM.
MOJA OCENA: 8/10
PRZECZYTAJ FRAGMENT!
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Są na świecie miejsca, w których mróz szczypie tak mocno, że palce drętwieją, a z ust lecą białe obłoki. Ale to nie one są najzimniejsze. Czasami najchłodniej jest w domowym ognisku, wśród członków rodziny.
Leżę w łóżku, które nie należy do mnie. Tego jestem pewna. Zacznijmy od tego, że materac jest twardszy. Brakuje mu miękkości, do której przywykłam. Niepewnie prostuję palce dłoni i słucham cichego szelestu materiału. Tworzywo sztuczne? A na koniec wnioskuję, że to wodoodporny materac.
Czuję ciężar pościeli. I znowu dostrzegam różnicę. Wypełniona włóknem poliestrowym kołdra nie jest tak ciepła i miękka jak w domu. Jest cięższa i twardsza. Chwytam ją między palce. Przywodzi mi na myśl wykrochmaloną wełnę. Ciężkości zapewne dodaje jej położony na wierzchu koc. Założę się, że jest niebieski.
Po chwili wycofuję się z zakładu. Równie dobrze koc może być niebieski albo zielony… a nawet biały. Ostatnio o wszystko się ze sobą zakładam.
Celowo nie otwieram oczu. Zza zamkniętych drzwi słyszę niedające się rozpoznać głosy osób chodzących w tę i z powrotem, zbliżających się i oddalających od pokoju niczym fale morskie.
W powietrzu unosi się delikatny zapach środków odkażających. Pachnie słodko i sterylnie, co jedynie potwierdza moje pierwotne przypuszczenia.
Kolejny zapach. Ten znam bardzo dobrze. To woda po goleniu o świeżej, cytrusowej nucie. Kupiłam mu ją rok temu. Świętowaliśmy ósmą rocznicę naszego małżeństwa. Woda była z wyższej półki, ale nie przejmowałam się kosztem. Nigdy nie skąpiłam pieniędzy na Luke’a.
FOREVER – czyli „na zawsze”. Tak się nazywa. I ta nazwa okazała się dosyć ironiczna. W tym roku raczej nie kupię mu prezentu z okazji rocznicy. Ani w następnym.
– Clare, słyszysz mnie? Śpisz? – pyta cicho, a jego twarz jest tuż przy moim uchu.
Nie chcę z nim rozmawiać. Jeszcze nie teraz. Nie czuję się gotowa. Intuicja podpowiada mi, żeby milczeć. Gdy chwyta moją dłoń i wplata w nią palce w lekkim uścisku, ku swemu zaskoczeniu mam ochotę mu się wyrwać, ale nie robię tego, tylko leżę bez ruchu.
Po chwili słyszę cichy świst otwieranych drzwi i skrzypienie szpitalnych chodaków o linoleum.
Ktoś, czyli najpewniej pielęgniarka, mówi:
– Pan Tennison? Na zewnątrz czeka policjant. Chciałby z panem porozmawiać.
– Chciałby porozmawiać także z panią Tennison, ale powiedziałam mu, że na razie jest to niemożliwe.
Mąż puszcza moją dłoń, a ja słyszę skrzypnięcie krzesła o podłogę.
Razem z pielęgniarką wychodzą z pomieszczenia. Luke musiał nie domknąć drzwi, bo doskonale słyszę rozmowę na zewnątrz.
– Detektyw Phillips – przedstawia się policjant. – Przepraszam za to najście, panie Tennison. Chcieliśmy porozmawiać z pańską żoną, ale pielęgniarka powiedziała, że nie odzyskała jeszcze przytomności.
– Nic się nie stało – odpowiada Luke.
Słyszę cień protekcjonalności w jego głosie. Wyobrażam sobie, że stoi prosto, jak zawsze, kiedy próbuje zaznaczyć swoją pozycję. Jak zawsze, kiedy się kłócimy.
– Może pan będzie mógł nam pomóc?
– Spróbuję – odpowiada lekko poirytowany.
Osoby, które go nie znają, nie wychwyciłyby tego. Ale ja tak. Ostatnio słyszę to coraz częściej, więcej niżbym chciała.
– Jak by pan określił usposobienie żony poprzedzające wczorajszy… incydent? – pyta Phillips.
Incydent? Jaki incydent? Próbuję przypomnieć sobie, o czym mówi policjant, ale mam w głowie pustkę.
Z zamyślenia wyrywa mnie mąż, który pyta:
– Jej nastrój. Była wesoła? Smutna? Zestresowana? Zalęknio…
– Wiem, co znaczy to słowo – przerywa mu Luke.
Tym razem irytacja w jego głosie jest już wyraźnie słyszalna. Jestem pewna, że rzucił detektywowi rozzłoszczone spojrzenie pod tytułem: „Masz mnie za idiotę?”.
Próbuję sobie przypomnieć, jak się ostatnio czułam. Smutna, zła, obrażona… To właśnie podpowiada mi podświadomość, ale nie potrafię wskazać powodów.
Luke milczy, zastanawia się przez chwilę. Jestem pewna, że szuka najlepszej odpowiedzi. Jeśli mogę polegać na swojej pamięci, będzie to odpowiedź sprzeczna z tym, co zapamiętałam.
Powoli falami wracają do mnie skrawki wspomnień. Zaczynam odczuwać gniew. Zastanawiam się, czy Luke myśli o tym, że byłam wściekła, lub o tym, że stałam się uparta. Czy tak właśnie mnie nazwał podczas jednej z ostatnich kłótni? Tak, tak, już pamiętam.
– Chyba oszalałaś – powiedział wtedy.
Czy wyjawi to detektywowi? A jeśli tak, to czy doda, co sprawiło, że „chyba oszalałam”?
– Clare miała trudny okres w życiu, wiele spraw do przetrawienia – odpowiada w końcu.
– Co ma pan na myśli? – drąży detektyw.
– Miała trudności z zaadaptowaniem się do zmian, które zaszły w jej życiu osobistym – mówi Luke, chociaż jestem pewna, że myśli: „Nie twój interes”.
O co mu chodzi, kiedy mówi o zmianach w moim życiu osobistym? Co się takiego wydarzyło, że wylądowałam w szpitalu?
Próbuję nadążyć za własnymi myślami. Odpowiedź nie przychodzi od razu, ale zaczynam mieć złe przeczucia. Odczuwam narastający strach, który tuli mnie w swych złowrogich ramionach. Wiem, że stało się coś strasznego. Zrobiłam coś potwornego. Coś, czego mój umysł nie chce przyjąć do wiadomości. Coś, co stoi w sprzeczności z moimi przekonaniami.
Przecież ja, Clare Tennison, jestem dobrym człowiekiem. Kobietą sukcesu, adwokatem i wspólniczką w spółce Carr, Tennison & Eggar Solicitors. Z troską opiekuję się Marion, moją matką, z oddaniem wychowuję córki, Chloe i Hannah. Jestem kochającą i pełną oddania żoną Luke’a. Na Boga, należę przecież do zarządu szkolnego! Clare Tennison nie robi złych rzeczy!
Skąd więc to narastające poczucie winy? Co ja takiego uczyniłam?
Robię wszystko, żeby odwlec moment prawdy. Walczę ze sobą, próbuję odgonić złe myśli. Życie w strachu, jakkolwiek potworne, jest lepsze od świadomości tego, co zrobiłam.
Jak grom z jasnego nieba uderza mnie to, co się stało (...)
***
Gdy ojciec wyjechał z moją siostrą na wakacje, przeczuwałam, że nigdy więcej ich nie zobaczę. Tata dawno chciał odejść od mamy i rozpocząć nowe życie. Ale nagle, po wielu latach poszukiwań, zdarzył się cud. Alice, teraz już dorosła kobieta, nie tylko nas odnalazła, ale też postanowiła odwiedzić i spędzić z nami trochę czasu. Matka przyjęła ją z otwartymi ramionami, ja, zamiast radości, odczuwałam dziwny niepokój. Czy to naprawdę moja siostra, czy zręczna manipulatorka, która próbuje ukraść moje życie? Czy jestem o nią zazdrosna i dlatego zbyt podejrzliwa? A może popadam w paranoję?