"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Zabójcza zabawa/Zamarznięta Charlotte Alex Bell

"Charlotte żyła pośród gór
W cichej ponurej dolinie.
Smutno było pośród chmur, Żaden dom nie stał w pobliskiej kotlinie.

Chatka była pełna gości
Mimo pustkowia, na którym stała.
Jej ojciec dbał o znajomości,
A uroda Charlotte oszałamiała.

Pewnej mroźnej, wigilijnej nocy
Jej oczy tęsknie za saniami wodziły.
Coraz bliżej było północy, 
Jej myśli za lubym błądziły.

Na bal do wioski mieli wyruszyć.
Choć wieczór to był mroźny
I śnieg zaczynał gęsto prószyć, 
Żaden chłód nie był im groźny.

Słysząc radosny dzwonków głos z oddali,
Charlotte przez okno lubego spostrzegła.
A gdy do jego sań wsiadali,
Z chatki matka za nią wybiegła.

- Córko najdroższa! - krzyknęła do niej.
- Proszę, okryj się kocem w podróży!
Starej matki posłuchać zechciej,
Mroźna noc niczego dobrego nie wróży!

- Och nie! - piękna Charlotte powiedziała
I głośno się zaśmiała z pomysłu tego.
- Moja suknia tak wspaniała
Nie może mieć ni skrawka zakrytego!

Mam ze sobą jedwabny szal, 
Gdy zmarznę, nim własnie się okryję.
A teraz spieszmy już na wigilijny bal,
Nim zegar północ wybije!

Włożyła czepek i rękawiczki z futrem
I wygodnie w saniach
Ruszyli z kopyta, żeby zdążyć przed jutrem.
Pomiędzy kochankami cisza zapadła.

Jechali milcząc przez dłuższy czas,
Aż Charles, smagając batem zmęczone konie,
Gdy już mijali gęsty las,
W końcu przemówił do niej.

- Cóż to za straszna noc nastała,
Ledwo e dłoniach trzymam lejce!
A piękna Charlotte cicho powiedziała:
- Ach, czuję, jak mi marzną ręce.

Smagał konie mocno batem,
Ponaglał je do szaleńczego biegu.
Znów cisza nastała jak zasiał makiem,
Gdy mijali kolejne połacie śniegu.

Ponownie Charles ciszę przerwał:
- Jakże szybko lód na mej brwi się gromadzi!
Charlotte szepnęła, poprzez wiatr, który się zerwał:
- Cieplej mi i nie czuję już szadzi.

Jechali dalej i napawali się lodowatą ciszą
Pośród mieniącego się nocą mrozu.
Aż wyłoniła się sala, na której ozdoby wiszą
I przed którą stoi mnóstwo wozów.

Stanęli u drzwi i Charles z sań wyskoczył,
I podał lubej swą pomocną dłoń.
Widok jej nieruchomej postaci go zaskoczył,
Jeszcze makabra nie dotarła doń.

Wymówił jej imię raz, wymówił drugi,
Lecz ona milczała jak zaklęta.
W ciemności bez światła smugi
Pomyślał, że balem tak jest przejęta.

Pochwycił jej dłoń w swoją,
Dobry Boże! Przecież zimna jak skała!
Odsłonił jej twarz,tego, co ujrzy się bojąc.
I dostrzegł, że już życiem nie pałała.

Do rozświetlonej sali zaniósł martwe jej ciało
I delikatnie je na posadzce ułożył.
Zamarznięte jej serce zabić już nie miało,
A zamknięte oczy sen wieczny zmorzył.

Siedział tak przy niej, roniąc gęste łzy
I rozpaczając rzewnie nad jej martwym losem.
- Moja piękna, ukochana z oczami jak bzy,
Już się nie odezwiesz swym cudnym głosem.

Do jej zimnej twarzy policzek przytulił,
Pomyślał, że jej już do ołtarza nie zaprowadzi.
I wspomniał jej słowa, gdy ja w saniach tulił:
- Cieplej mi i nie czuję już szadzi.

Z powrotem do sań Charlotte wziął
I wrócił przez śnieg do jej rodzinnej chatki.
Wiatr przez całą drogę przeraźliwie dął, 
Lecz nie ostudził gorącego żalu ojca i matki.

W żałobie pogrążyli się rodzice,
Przez lata łzy wylewali, aż się pomarszczyli.
W końcu kochanek zmarł z rozpaczy
I w jednym grobie zakochani się połączyli."

Zimy nie ma, jak na razie, ale jeśli ktoś chce pomarznąć, to spokojnie może sięgnąć po tę historię.
Świetny klimat soft grozy, idealny materiał na ekranizację, czyli bardzo obrazowa powieść.
Można byłoby zrobić z tego naprawdę creepy horror.
Powieść może i nie jest AŻ TAK BARDZO STRASZNA, ale ma dużo swoich momentów, a sam pomysł jest rewelacyjny.

Nawiedzone laleczki. Nie jedna. Całe stado dreszczowych laleczek, z przeklętej serii Zamarznięta Charlotte.
Skąd ta nazwa?
Z legendy o pewnej pięknej dziewczynie, Charlotte, która jechała zimą na bal saniami, w sukience tak pięknej, że nie chciała okryć się kocem. Zanim dojechała na bal - zamarzła... - o czym opowiada cały wiersz powyżej.
Seria lalek powstała właśnie "na cześć" tej dziewczyny, ku przestrodze małym dziewczynkom, żeby nie były próżne i słuchały rodziców. Wszystkie lalki były martwe - tzn. tak były wykonane - jako martwe podobizny zamarzniętej Charlotte.

Tak na marginesie - nie wiem, kto chciałby mieć w domu choć jedną taką laleczkę...

I tak to właśnie wszystko się zaczyna - przeklęta kolekcja lalek, samotny dom na wyspie, dziwna rodzina prosto z filmu o Adamsach i dziewczyna, która poszukuje ducha.

Czy uda jej się znaleźć odpowiedzi na swoje pytania?
Czy duchy istnieją naprawdę?
Czy nawiedzone lalki są przyczyną opętania, czy to tylko mit, wygodna, aczkolwiek nieprawdopodobna wymówka, za którą ukrywają się prawdziwe chore namiętności i psychopatyczne umysły?

POLECAM - bardzo pozytywne zaskoczenie. Ocena za pomysł.

Wznowienie powieść pod nowym tytułem: Zabójcza zabawa.

MOJA OCENA: 8/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!

WYSPA SKYE - 1910 ROK

    Dziewczynki znowu bawiły się laleczkami z serii Zamarznięta Charlotte.

    Dyrektorka szkoły dała im kawałki materiału i wstążeczki i pozwoliła bawić się nimi w ogrodzie. Miały ćwiczyć harfy i szycie, tworząc sukienki i czepki dla malutkich porcelanowych laleczek.
- Jeśli ich nie poubieracie, przeziębią się i zapadną na śmiertelną chorobę - ostrzegła uczennice dyrektorka.
     Tylko jedna z dziewcząt nie bawiła się z pozostałymi. Nauczycielka westchnęła, gdy zauważyła, że osamotniona postać znowu próbuje rozwiązać przepaskę, którą miała na oczach. Twierdziła, że przepaska jej przeszkadza, ale lekarz nakazał ją nosić, aby nie zabrudzić rany. Poza tym pozostałe uczennice bały się widoku jej poranionych oczu.
     Nauczycielka wstała i podeszła do dziewczynki, której właśnie udało się rozwiązać przepaskę. 
- Nie, Marto. - Zdecydowanym ruchem zawiązała z powrotem przepaskę na jej oczach. - Pamiętaj, co powiedział doktor.
     Dziewczynka nie odezwała się i ze smutkiem spuściła głowę. Od wypadku niewiele się odzywała. Matra prawie w ogóle nie mówiła od czasu, gdy był u niej lekarz i naopowiadała mu tych absurdalnych historii o swoim wypadku.
- Czemu siedzisz tu sama? Może pobawisz się z resztą koleżanek? - zagadnęła ją nauczycielka.
- To zła zabawa - powiedziała niewidoma dziewczynka głosem tak cichutkim, że kobieta musiała się nachylić, żeby ją usłyszeć.
- Cóż za nonsens! Choć szybciutko i pobaw się z resztą. Jestem pewna, że koleżanki chętnie ci pomogą, jeśli tylko ładnie poprosisz.
     Wzięła Martę za rękę i poprowadziła potykającą się dziewczynkę do reszty podopiecznych bawiących się w słońcu na środku ogrodu. Dopiero gdy do nich podeszła, zobaczyła, że dziewczynki jednak nie szyją sukienek dla laleczek. Zamiast tego robiły całuny. laleczki leżały przykryte nimi, jak malutkie zwłoki. Niektóre uczennice były pochłonięte robieniem maleńkich krzyży z gałązek, które układały obok laleczek.
- Co wy robicie?! - zapytała zaskoczona nauczycielka.
- Robimy pogrzeb dla Zamarzniętych Charlotte, proszę pani - odpowiedziały dziewczynki chórem.
- Natychmiast przestańcie! - nakazała. - Nigdy nie słyszałam o równie potwornej zabawie!
- ale proszę pani... - odezwała się jedna z uczennic - one lubią być martwe! Same nam powiedziały (...)

***
Sympatyczna para nastolatków Jay i Sophie nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji zabawy aplikacją, za pomocą której można skontaktować się z duchami. Sytuacja jednak bardzo szybko wymyka się spod kontroli i doprowadza do tragedii. Dziewczyna wyrusza na mglistą szkocką wyspę Skye, by dowiedzieć się, w jakich okolicznościach zginęła przed laty jej kuzynka. W mrocznym domu znajduje maleńkie laleczki z serii „Zamarznięta Charlotte”. Czy mają one coś wspólnego ze śmiercią nastolatków? Czy Sophie uda się wyjść bez szwanku z tej pełnej sekretów wyprawy?

Cykl: Frozen Charlotte (tom 1)







AUTOR



Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger