"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Dracula Bram Stoker

"Kocham szarość, mrok i ciemność nocy, lubię być sam, a za najodpowiedniejsze towarzystwo uznaję własne myśli."

Podręcznik każdego, kto zaczyna przygodę z grozą.

Niepowtarzalny klimat! Mistrzostwo narracji. Kocham:)

MOJA OCENA: 10/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!


Kolejność, w jakiej przedstawiono poniższe zapiski, stanie się dla czytelnika jasna w toku lektury. Pominięto wszystkie szczegóły nieistotne dla sprawy, by ta opowieść, w której prawdziwość dziś i tak już niemal nie sposób uwierzyć, obejmowała wyłącznie suche fakty. Żadna ze składających się na nią relacji dotyczących przeszłych wydarzeń nie może być przy tym obarczona jakimikolwiek błędami wynikającymi ze słabości ludzkiej pamięci, bowiem wszystkie notatki sporządzane były na bieżąco, chociaż każda z nich prezentuje jedynie punkt widzenia i zakres wiedzy jej autora.

3 maja. Bistńtz. 
- Wyjazd z Monachium 1 maja o 8.35 wieczorem, przyjazd do Wiednia wczesnym rankiem dnia następnego; planowo mieliśmy przyjechać o 6.46, ale pociąg miał godzinę spóźnienia. Budapeszt, sądząc z tego, co udało mi się zobaczyć z okien pociągu i podczas krótkiego spaceru po ulicach miasta, jest chyba cudownym miejscem. Nie chciałem się zbytnio oddalać od stacji, ponieważ przyjechaliśmy z opóźnieniem, a w dalszą drogę mieliśmy wyruszyć w miarę możliwości zgodnie z rozkładem. Miałem nieodparte wrażenie, że właśnie tam przekraczam granicę pomiędzy Zachodem a Wschodem. Najbardziej zachodni ze wspaniałych mostów na Dunaju, który w tym miejscu jest niezmiernie szeroki i głęboki, wprowadził nas wprost w świat tradycji wyrosłych pod panowaniem tureckim.
Wyjechaliśmy mniej więcej zgodnie z rozkładem i po zapadnięciu zmroku dotarliśmy do Klausenburga. Zatrzymałem się na noc w Hotel Royale. Na obiad - a raczej na kolację - zjadłem kurczaka z papryką, który był po prostu wyśmienity, choć niezmiernie trudno ugasić po nim pragnienie. (Zapam. : zdobyć przepis dla Miny.) Zapytałem o tę potrawę kelnera, a on powiedział, że nazywa się „paprika hendl" i ponieważ jest to lokalna specjalność, powinienem ją spotkać w całych Karpatach. Przekonałem się, że bardzo mi się tu przydaje znajomość tych kilku niemieckich słów; nawet sobie nie wyobrażam, jak bym mógł sobie tutaj bez nich poradzić.
Ponieważ w Londynie miałem nieco wolnego czasu, odwiedziłem British Museum i w tamtejszej bibliotece przejrzałem mapy i książki dotyczące Transylwanii. Przyszło mi do głowy, że nieco wiedzy na temat tego kraju na pewno mi się przyda w kontaktach z przedstawicielem miejscowej arystokracji.
Okazało się, że wymieniony przez niego region leży na wschodnich rubieżach tego kraju, w samym sercu Karpat, w miejscu, gdzie zbiegają się granice trzech państw: Transylwanii, Mołdawii i Bukowiny. To jedno z najdzikszych i najmniej znanych miejsc w Europie. Nie udało mi się znaleźć ani jednej mapy czy opracowania podającego dokładniejszą lokalizację zamku Dracula.
Jak dotąd nie sporządzono bowiem żadnych map tego" regionu, które można by porównać z mapami naszego urzędu kartograficznego. Przekonałem się jednak zarazem, że Bistritz, miasto wymienione przez hrabiego Draculę jako siedziba urzędu pocztowego, jest nawet dosyć znane. Dołączę w tym miejscu kilka sporządzonych przeze mnie notatek, by pomogły mi odświeżyć pamięć, kiedy będę opowiadał Minie o moich wojażach.
Ludność Transylwanii składa się z przedstawicieli czterech odrębnych narodowości; na południu żyją Sasi przemieszani z Wołochami - potomkami starożytnych Daków; na zachodzie Madziarzy, a na wschodzie i na północy - Szeklerzy. Znajdę się pośród tych ostatnich, którzy, jak sami uważają, pochodzą wprost od Attyli i Hunów. Nie jest to wykluczone, ponieważ, gdy w jedenastym wieku kraj ten podbili Madziarzy, Hunowie już go zamieszkiwali.
Przeczytałem gdzieś, że w tym łuku Karpat nagromadziły się wszystkie znane na świecie przesądy, jak gdyby znajdowało się tam centrum jakiegoś ogromnego wiru zbiorowej wyobraźni; jeśli tak rzeczywiście jest, ta podróż może być bardzo interesującym doświadczeniem. {Zapam.: Poprosić hrabiego, żeby mi wszystko o nich opowiedział.)
Chociaż łóżko było dość wygodne, nie spałem zbyt dobrze. Nawiedzały mnie najprzeróżniejsze i najdziwaczniejsze sny, jakie sobie tylko można wyobrazić. Może zawinił pies, który przez całą noc wył pod moim oknem, albo papryka, bo choć wypiłem całą wodę, jaka była w karafce, nadal mnie suszyło. Zasnąłem dopiero nad ranem i obudziło mnie natarczywe stukanie do drzwi, musiałem więc chyba spać dosyć mocno. Na śniadanie znów była papryka, rodzaj kleiku z kukurydzianej mąki, który nazywają tu „mamałygą" oraz faszerowane bakłażany - wyśmienita potrawa zwana „impletata". (Zapam.: także zdobyć przepis.) Musiałem się spieszyć ze śniadaniem, ponieważ pociąg odjeżdżał przed ósmą - a raczej powinien był odjechać, bo gdy o 7.30 dobiegłem do stacji, jeszcze przez godzinę siedziałem w wagonie, zanim wreszcie ruszyliśmy. Wydaje mi się, że im dalej na wschód, tym mniej punktualnie kursują pociągi. Jak z tym musi być w Chinach?
Przez cały dzień wlekliśmy się wolno poprzez kraj pełen cudowności. Od czasu do czasu mijaliśmy niewielkie miasteczka albo zameczki położone na szczytach stromych wzgórz; takie same można zobaczyć w starych mszałach.
Niekiedy jechaliśmy wzdłuż rzek i strumieni, a szerokie pasma nagich kamieni po obu brzegach wskazywały, że zdarzają się tam gwałtowne powodzie.
Trzeba wielkiej masy wody i bardzo wartkiego nurtu, by tak wymyć brzegi.
Na każdej stacji napotykaliśmy grupy - a czasami nawet tłumy - ludzi w najprzeróżniejszych strojach. Część przypominała angielskich wieśniaków, albo chłopów, których widywałem, przejeżdżając przez Francję i Niemcy: w krótkich marynarkach, okrągłych kapeluszach i spodniach domowej roboty. Inni wyglądali o wiele bardziej malowniczo. Kobiety z daleka prezentowały się bardzo ładnie - co innego, gdy się do nich podeszło nieco bliżej - ale były bardzo szerokie w talii. Wszystkie miały na sobie białe bluzki z obszernymi rękawami, a większość także szerokie pasy, do których poprzyczepiane były jakieś mniejsze paseczki; wszystko to trzepotało niczym sukienka balet-nicy; pod spodem oczywiście nosiły halki. Najdziwniejsze ze wszystkich postaci, jakie zdarzyło nam się po drodze napotkać, to Słowacy. Wyglądają bardziej dziko, niż cała reszta, w swych wielkich pasterskich kapeluszach, ogromnych, workowatych spodniach brudnobiałch barwy, białych, lnianych koszulach i przeogromnych - szerokich niemal na stopę - ciężkich, skórzanych pasach, ponabijanych mosiężnymi ćwiekami. Nogawki spodni wpuszczają w cholewy wysokich butów. Noszą długie czarne włosy i ogromne czame wąsy. Są bardzo malowniczy, ale nie ujmują swym wyglądem. Na scenie niewątpliwie wyznaczono by im rolę jakiejś bandy wschodnich zbójców. Jak mi jednak powiedziano, są absolutnie niegroźni i raczej nieśmiali.
Już po zmierzchu dotarliśmy do Bistritz; to bardzo interesująca miejscowość o długiej historii. Leżąc prawie na samej granicy - ponieważ za przełęczą Borsa rozciąga się już Bukowina - miasto miało bardzo burzliwe dzieje, które pozostawiły tam liczne ślady. Pięćdziesiąt lat temu zostało spustoszone przez pięć wielkich pożarów. Na samym początku siedemnastego wieku przeżyło trzytygodniowe oblężenie, co kosztowało życie 13 000 ludzi - ofiar samej wojny, której w dodatku towarzyszyły głód i zaraza.
Hrabia Dracula skierował mnie do hotelu Golden Krone, który okazał się bardzo staroświecki - zresztą ku mojemu wielkiemu zadowoleniu, bo chcę rzecz jasna zobaczyć jak najwięcej tego rodzaju osobliwości. Najwyraźniej mnie tam oczekiwano, ponieważ kiedy podszedłem do drzwi, stanąłem twarzą w twarz z wesołą starszą kobietą, ubraną w zwykłą chłopską sukienkę - białą halkę, z długą dwuczęściową (z przodu i z tyłu) zapaską z kolorowego materiału, dopasowaną do ciała nieco bardziej, niż nakazywałaby to skromność. Kiedy podszedłem i ukłoniłem się, powiedziała: „Herr Anglik?". „Tak - odparłem. - Jonathan Harker". Uśmiechnęła się i powiedziała coś do starszego mężczyzny w białej koszuli, który stanął zaraz za nią. Na chwilę gdzieś się oddalił i zaraz powrócił z listem:
Drogi przyjacielu,witam w Karpatach. Z niecierpliwością oczekuję naszego spotkania. Niech pan śpi dobrze dziś w nocy. Jutro o trzeciej odjeżdża dyliżans do Bukowiny.Ma pan w nim zarezerwowane miejsce. Na przełęczy Borsa będzie na pana czekał mój powóz, który dowiezie pana na miejsce. Mam nadzieję, że podróż z Londynu była udana, a pobyt w moim pięknym kraju będzie przyjemny.Pański oddany przyjaciel
DRACULA


***

Jonathan Harker, młody, naiwny prawnik, wyrusza w podróż do Transylwanii na spotkanie z hrabią Draculą, który przymierza się do przyjazdu do Anglii. Na miejscu wychodzi na jaw, że ekscentryczny arystokrata nie jest tym, kim się wydaje być, a jego plany mają krwawy, zbrodniczy wymiar. Życie Jonathana zawisa na włosku. Tymczasem w Anglii Mina niecierpliwie wyczekuje powrotu narzeczonego…


Opublikowana w 1897 roku powieść „Dracula” irlandzkiego pisarza Brama Stokera wstrząsnęła czytelnikami, natychmiast stając się sensacją, a dziś uchodzi za klasykę gatunku grozy, słusznie zaliczaną w poczet stu najwybitniejszych powieści wszech czasów. Ujęta w formę listów, wycinków prasowych i fragmentów dzienników, porusza autentyzmem oraz złożonością i różnorodnością zawartych w niej uczuć i emocji. Mimo upływu lat hrabia Dracula wciąż przeraża…

Bram Stoker opublikował kilkanaście książek. Pisał powieści i opowiadania, głównie fantastyczne i przygodowe, bajki dla dzieci, eseje. Marzył o tym, by być poczytnym pisarzem, ale nie dożył upragnionej sławy. Dziś pamiętany jako autor jednej powieści, największego dzieła swego życia, nad którym pracował siedem lat: „Draculi” (1897). Rozsławione dopiero po jego śmierci przez ekranizacje filmowe, przyniosło mu nieśmiertelność.


MOJA UKOCHANA EKRANIZACJA
/KLIKNIJ ZDJĘCIE/




TRAILER






























Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger