"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Piąta pora roku Nora K. Jemisin

"Musisz pamiętać, że koniec jednej historii to tylko początek kolejnej. Zdarzało się to już wcześniej. Ludzie umierają. Znika dawny ład. Powstają nowe społeczeństwa. Kiedy mówimy, że „świat się skończył”, zazwyczaj kłamiemy, bo sama planeta ma się dobrze.Ale tak właśnie kończy się świat.Tak kończy się świat.Tak kończy się świat.Po raz ostatni."

Kurczę, jaka REWELACYJNA powieść! 

Tym bardziej jestem w szoku, że zapowiadała się po kilku pierwszych stronach totalnie niezrozumiałe i zniechęcająco - BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE PRZEBRNĘŁAM :) JESTEM ZACHWYCONA: post apokaliptyczne s-f fantasy na najwyższym poziomie! 

Kraina zwana Bezruchem. Jedyny kontynent na Ziemi. Niszczony systematycznie Piątą Porą Roku - okresem katastrof klimatycznych, które są karą.
Za co?
Kto jest wrogiem?
Jakie są strony w tej niezrozumiałej, nieuchronnej wojnie, w której giną miliony?
Kto może to przerwać?

Górotwory. Ludzie, ale nie tylko - istoty obdarzone ponadnaturalną zdolnością wyczuwania sejsmiki planety i wpływania na nią.

Jednakże Górotwory są kontrolowane poprzez ból i trening przez Strażników - wojowników, myśliwych i zabójców, którzy mają tylko jednego Pana...

A kim są Zjadacze Kamienia? Czyim sprzymierzeńcem się okażą? Komu służą?

Polecam!

Zazdroszczę wszystkim, którzy mają teraz możliwość przeczytania tej rewelacyjnej trylogii od razu - tom po tomie, bez czekania na kolejną część!

MOJA OCENA: 9/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!


Musisz pamiętać, że koniec jednej historii to tylko początek kolejnej. Zdarzało się to już wcześniej. Ludzie umierają. Znika dawny ład. Powstają nowe społeczeństwa. Kiedy mówimy, że „świat się skończył”, zazwyczaj kłamiemy, bo sama planeta ma się dobrze.
Ale tak właśnie kończy się świat.
Tak kończy się świat.
Tak kończy się świat.
Po raz ostatni.
Dla wszystkich zmuszonych walczyć o szacunek, który innym jest okazywany bez pytania

PROLOG

jesteś tutaj

Zacznijmy od końca świata, dobrze? Miejmy to z głowy i przejdźmy do ciekawszych rzeczy.
Najpierw osobisty koniec. Podczas nadchodzących dni w kółko będzie wyobrażała sobie śmierć swojego syna, próbując znaleźć sens w czymś tak bardzo sensu pozbawionym. Przykryje drobne, pokiereszowane ciało Uchego kocem – oprócz twarzy, bo chłopiec boi się ciemności – i będzie siedziała obok, odrętwiała, obojętna na świat, który kończy się dookoła. W niej świat już się skończył, a przecież żaden taki koniec nie nastaje po raz pierwszy. Już wcześniej zdążyła się o tym przekonać.
W tamtej chwili, i później również, myślała: „Przynajmniej był wolny”.
Za każdym razem kiedy zdumiona, zszokowana strona jej osobowości zadaje to niby-pytanie, zgorzkniała i zmęczona strona jej osobowości odpowiada na nie słowami: „Nie, nie był. Wcale nie. Ale teraz będzie”.
***
Musisz jednak znać kontekst. Wróćmy do końca świata, tym razem na poziomie kontynentalnym.
Oto kraina.
Jest zwyczajna, jak większość innych krain. Góry, równiny, kaniony, rzeki i tak dalej. Niezwykłe są tylko jej rozmiary oraz dynamika. Kraina ta znajduje się w nieustannym ruchu. Niczym starzec leżący niespokojnie w pościeli wzdycha, marszczy się, pierdzi, przełyka i ziewa. Mieszkańcy nazwali ją oczywiście Bezruch. To kraina ciszy i gorzkiej ironii.
Bezruch miał inne nazwy. Kiedyś był podzielony na kilka osobnych części. Dziś jest olbrzymim, jednolitym kontynentem, ale pewnego dnia znowu się podzieli.
Już wkrótce.
Koniec zaczyna się w mieście: w najstarszym, największym i najwspanialszym mieście na świecie. Miasto nazywa się Yumenes i niegdyś było sercem imperium. Dziś nadal jest sercem wielu rzeczy, choć samo imperium trochę już przywiędło – jak to imperium.
Yumenes jest wyjątkowe wcale nie ze względu na swoje rozmiary. W tej części świata znajduje się wiele dużych miast, ułożonych obok siebie wzdłuż równika w wielką obręcz. W innych zakątkach kontynentu wioski rzadko rozrastają się w miasteczka, a miasteczka rzadko zmieniają się w miasta, bo trudno jest utrzymać rozwijającą się aglomerację przy życiu, kiedy Ziemia próbuje ją pożreć… Ale Yumenes pozostawało stabilne przez większość z dwudziestu siedmiu stuleci swego istnienia.
Jest wyjątkowe, ponieważ tylko tutaj ludzie ośmielili osiedlać się nie dla bezpieczeństwa, nie dla wygody, a nawet nie ze względów estetycznych, ale by zademonstrować odwagę. Ściany miasta to delikatne mozaiki, prawdziwe arcydzieła przedstawiające długą i krwawą historię jego mieszkańców. Wśród ciasno stłoczonych budynków stoją wysokie wieże przypominające palce z kamienia, ręcznie wykonane latarnie zasilane nowoczesnym cudem hydroelektryczności, delikatnie wysklepione mosty utkane ze szkła i zuchwalstwa, a także architektoniczne wymysły zwane balkonami, w swojej konstrukcji tak proste, a zarazem tak zadziwiająco lekkomyślne, że w całej zapisanej dotychczas historii nie ma wzmianki, by kiedykolwiek wcześniej je budowano. (Ale większość historii jest niezapisana. Pamiętaj o tym). Ulic nie brukuje się łatwo wymienialną kostką, ale gładką, niezniszczalną substancją, którą mieszkańcy nazywają asfaltem. W Yumenes nawet chałupy są budowane odważnie: to zwykłe budy o cienkich ścianach, które mogłaby zmieść byle wichura, nie mówiąc o trzęsieniu ziemi. A jednak stoją, niewzruszone, od pokoleń.
W sercu miasta znajduje się wiele wysokich budynków, więc raczej nie powinien dziwić fakt, że jeden z nich jest większy i bardziej okazały niż wszystkie pozostałe razem wzięte: to solidna konstrukcja o podstawie w kształcie gwiaździstej piramidy zbudowanej z obsydianowych cegieł. Piramida jest najbardziej stabilną formą architektoniczną, a ta konkretna jest jak pięć piramid, bo dlaczego nie? A ponieważ jest to Yumenes, na szczycie piramidy znajduje się wielka kula geodezyjna, której szlifowane ściany przypominają przejrzysty bursztyn i która sprawia wrażenie nietrwałej, choć tak naprawdę każdy element tej konstrukcji służy jedynemu celowi: podtrzymywaniu jej. Budynek wygląda na kruchy i właśnie o to chodzi.
Czarna Gwiazda jest miejscem spotkań przywódców Imperium, którzy zajmują się tam swoimi przywódczymi sprawami. To w bursztynowej kuli trzymają doskonale chronionego Cesarza Imperium. Przechadza się on po złotych korytarzach z dobrze maskowaną rozpaczą i robi wszystko, co mu każą, obawiając się dnia, kiedy jego panowie uznają, że jego córka lepiej nadaje się na ozdobę.
Tak naprawdę to żadne z tych miejsc i żaden z tych ludzi nie ma znaczenia. Wspominam o nich, aby nakreślić kontekst.
Oto jednak człowiek, który będzie znaczył bardzo wiele (...)

***

Rozpoczął się czas końca.

Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i plującą popiołem.

Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.

Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się jak bronią. I gdzie nie ma litości.

Essun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę.

„Piąta pora roku” to pozycja, której dokładnie przemyślana fabuła wciąga już od pierwszej strony, książka została nominowana do nagród, takich jak: Nebula, Locus czy Fantasy World Award. W 2016 roku otrzymała natomiast prestiżową nagrodę Hugo dla najlepszej powieści roku. Tytuł spotkał się z pochlebną opinią ze strony fanów gatunku, otrzymał dziesiątki pozytywnych recenzji, a także uznanie ze strony krytyków literackich.


Cykl: Pęknięta Ziemia (tom 1) 







Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger