"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Siedem minut po północy Patrick Ness, Siobhan Dowd

To NIE jest horror, jak większość przyszłych Czytelników sądzi.
To przejmująca opowieść...
O stracie. 
O miłości.
O dzieciństwie.
O akceptacji.
O dorastaniu...

Trzynastoletni Conor O'Malley budzi się co noc z tego samego koszmaru, którego doświadcza przez ostatnie kilka miesięcy: "tego z ciemnością, wiatrem i krzykiem".


Codziennie, siedem minut po północy ("12:07"), odzywa się do niego głos zza okna jego sypialni, z którego widaća stary kościół i cmentarz, osłonięty cisami. 


Podchodząc do okna, Conor widzi Potwora - potężną masę gałęzi i liści uformowanych na ludzki kształt - Potwora z cisu. 

Potwora zaintrygował fakt, że Conor się go nie boi i nalega, by Conor go wzywał. Obiecuje, że ​​opowie Conorowi trzy prawdziwe historie, po których Conor musi opowiedzieć własną historię, a jeśli to nie będzie prawda, zje go.

Codziennie odbywają się spotkania, prawie zawsze o 12:07 rano lub po południu. Chłopiec i Potwór. Oraz historie. Pozornie inne. Ale coś je łączy...


Pomiędzy tymi opowieściami, dowiadujemy się, że matka Conora przechodzi chemioterapię i przez ostatni rok cierpi z powodu raka. Conor jest odizolowany, smutny, załamany i samotny. 
Jego ojciec ma nową rodzinę. Jego arogancka i zimna babcia również nie zapewnia pociechy. Conor jest ofiarą znęcania się w szkole i coraz bardziej dystansuje się od wszelkich kontaktów towarzyskich. 
Jego jedynym towarzyszem jest Potwór.
W miarę rozwoju opowieści stan jego matki pogarsza się, a spotkania Conora z potworem mają coraz większe konsekwencje w świecie rzeczywistym...

MOJA OCENA: 9/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!



     Potwór pojawił się tuż po północy. Jak to potwory mają w zwyczaju.
Gdy przyszedł, Conor już nie spał.
Chłopcu przyśnił się koszmar. Nie jakiś koszmar. Ten koszmar.
     Ten, który śnił mu się raz za razem. Ten z ciemnością, wiatrem i wrzaskami. Ten z dłońmi wyślizgującymi się z jego uścisku, nieważne jak mocno by ich nie trzymał. Ten, na końcu którego ...
- Idź sobie - wyszeptał Conor w ciemność swojej sypialni, starając się odepchnąć od siebie pozostałości koszmaru, nie pozwalając im przedostać się do świata jawy. - I to już.
     Rzucił okiem na zegar, który mama postawiła na nocnym stoliku. 12:07. Siedem minut po północy. Późno, szczególnie jak na noc, po której trzeba iść do szkoły, późno jak na niedzielę, bez wątpienia.
Nikomu nie opowiedział o tym koszmarze. Ani, co oczywiste, swojej mamie, ani nikomu innemu. Nawet słowem nie wspomniał o tym tacie, podczas którejś z ich rzadkich rozmów telefonicznych. Nie powiedział babci, słowa nie pisnął
w szkole. Nie ma mowy. 
     Nikt nie musiał przecież wiedzieć o tym, co działo się w jego koszmarze.
     Półprzytomnym spojrzeniem omiótł pokój, a potem zmarszczył brwi. Czegoś tutaj brakowało. Usiadł na łóżku, nieco bardziej rozbudzony. Koszmar odchodził w niepamięć, ale było coś jeszcze, czego Conor nie mógł do końca ogarnąć, coś innego, coś . . .
     Nastawił uszu, wsłuchując się w panującą ciszę, lecz słyszał
jedynie ciche odgłosy domu: skrzypienie pustej klatki schodowej,
szelest pościeli w sąsiednim pokoju, gdzie spała mama.
    Nic.
    I nagle coś. To coś, co wcześniej go obudziło.
    Ktoś wołał go po imieniu.
    Conor.
Ogarnęła go panika, żołądek aż podszedł do gardła. Czy to coś przyszło tu za nim? Czy jakimś sposobem zdołało wyłonić się z koszmaru i . . .?
 - Nie bądź głupi - powiedział sobie. -Jesteś zbyt duży, by wciąż wierzyć w potwory.
I rzeczywiście tak było. W ubiegłem miesiącu chłopiec skończył trzynaście lat. Potwory były dobre dla dzieci. 
Dla zwykłych siusiumajtków. Dla...
Conor.
To coś znów się odezwało. Conor przełknął ślinę- W tym miesiącu październik był wyjątkowo ciepły, więc okno w pokoju było otwarte. Może po prostu zasłony szeleściły na wietrze i brzmiało to zupełnie jak. . .
Conor.
No dobrze, to wcale nie wiatr. Bez wątpienia to był czyjś głos, ale nie należał do osoby, którą Conor znał. Na pewno nie do jego matki. To nie był nawet kobiecy głos i przez jedną szaloną chwilę chłopak zastanawiał się, czy to przypadkiem nie jego tata. Może przyjechał z niespodziewaną wizytą z Ameryki, a dotarł zbyt późno, by zadzwonić i .. .
Conor.
Nie, to nie był tata. Ten głos był bardzo charakterystyczny, wręcz potwornie charakterystyczny, dziki i nieposkromiony.
Wtedy chłopiec usłyszał głośne skrzypienie drewna na zewnątrz, zupełnie jakby coś ogromnego łaziło po drewnianej podłodze. Wcale nie chciał wstawać i wyglądać za okno. Ale z drugiej strony jakaś jego cząstka niczego nie pragnęła bardziej.
Całkiem już rozbudzony, odkrył kołdrę, wstał z łóżka i podszedł do okna. W bladej poświacie księżyca dostrzegł kościelną wieżę, pnącą się w niebo na niewielkim wzgórzu za domem, nieopodal którego biegły tory kolejowe - dwie lśniące, stalowe linie przecinające noc. Księżycowy blask padał także na przylegający do kościoła cmentarz, pełen nagrobków, z których nie dało się już właściwie niczego wyczytać.
     Conor widział też potężny, rosnący na środku cmentarza cis - drzewo tak stare, że wyglądało jakby wyrzeźbiono je z tych samych kamieni, z których zbudowano kościół. Chłopak tylko dlatego wiedział, że to cis, bo kiedyś wyjaśniła mu to matka: najpierw kiedy był mały i bała się, że zje rosnące na drzewie trujące jagody, i raz jeszcze zeszłego roku, gdy wyglądając przez kuchenne okno z zabawnym wyrazem twarzy, rzekła: 
- To drzewo to cis, wiedziałeś?
Po raz kolejny usłyszał swoje imię.
Conor.
Jakby ktoś mu je szeptał w każde ucho z osobna.
- Co? - spytał, z łomoczącym sercem. 
Nagle nie mógł się doczekać tego, co miało się wydarzyć. Cokolwiek to miało być.
Księżyc zniknął za chmurą i nagle cały krajobraz pochłonęła ciemność. Wiatr ze świstem spłynął ze wzgórza i wpadł prosto do pokoju chłopca, wzdymając zasłony. Znowu rozległo się skrzypienie drewna, brzmiące jak jęki jakiejś żywej istoty, albo jak burczenie w brzuchu świata, który zaczął domagać się posiłku.
Chmura popłynęła dalej i księżyc znów rozbłysnął pełnym blaskiem.
Świecąc prosto na cis.
Który teraz stał niewzruszenie w ogrodzie za domem.
I to właśnie cis był tym potworem (...)

***
Światowy bestseller już na ekranach kin! 

Książka, która stała się inspiracją dla filmu z udziałem gwiazd Hollywood. 
Wyjątkowa opowieść o miłości i stracie, o chłopcu, który musi stawić czoła prawdzie oraz potworach, które czasami goszczą w naszym życiu, zmieniając je na zawsze. 

Arcydzieło współczesnej literatury dla każdego wrażliwego czytelnika od lat 10 do 110! Jedna z tych książek, które zmieniają Twoje spojrzenie na świat i życie, które uczą empatii i humanizmu. Jedna z tych książek, których nie możesz przegapić! 

Odważna, pełna czarnego humoru, głęboko poruszająca opowieść o chłopcu, jego ciężko chorej matce i niezapowiedzianym, potwornym gościu. 

Jest siedem minut po północy, gdy trzynastoletni Conor budzi się i odkrywa, że za oknem jego sypialni czai się potwór. Jednak to nie tego potwora Conor się spodziewał – sądził, że odwiedzi go raczej ten z dręczącego go koszmaru, powtarzającego się niemal każdej nocy od dnia, kiedy matka chłopca rozpoczęła leczenie. 

Potwór z jego podwórka jest inny. Sędziwy. I dziki. I chce czegoś od Conora. Czegoś niebezpiecznego i przerażającego. Żąda prawdy.



EKRANIZACJA
/KLIKNIJ ZDJĘCIE/


TRAILER













Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger