"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Kiedy będziemy deszczem Dominika van Eijkelenborg

"Ale jeśli wszystko to, co do tej pory żyło tylko w twojej głowie, zaczyna z niej wypełzać i przybierać realną formę?"

Ja jednak kocham prozę, pisaną przez tą autorkę.


Może i można powiedzieć o tej książce, że to thriller, ale zupełnie marginalny...


To OPOWIEŚĆ O ŻYCIU. GŁĘBOKA. PRAWDZIWA. SZCZERA.


"Kiedy poczułam, że każda kolejna godzina to męczarnia, że każda kolejna pobudka to gwóźdź wbity w moją głowę mocnymi uderzeniami młotka? Kiedy pierwszy raz schowałam się w ubikacji i odkręciłam wodę w kranie, próbując zagłuszyć nieustanny płacz synka? (...)Mijają dni, tygodnie, miesiące lata.Umieram z każdą minutą bardziej, umieram powoli, tak wolno, że nikt nie zauważa."

TO ESENCJA REALIZMU, przepięknie obleczona w słowa.

"Dzieci wypełniają całą przestrzeń, każdy centymetr, każdy atom powietrza. Ich piskliwe głosy są ścianą, przez którą nie dociera żaden inny dźwięk. Jestem ogłuszona. Jestem jak ktoś, kto podniósł się po wybuchu bomby  i w szoku idzie na drżących nogach wśród odłamków i zgliszczy. Idzie, choć powinien być nieprzytomny lub martwy. Idzie, choć nie wie dokąd (...)"

Wszystko to, co czujemy - pochłonęłam.
Słowa prawdy, o której mało kto odważa się mówić głośno...


"Mój dom jest zbudowany z odłamków i zgliszczy moich wyobrażeń o macierzyństwie, rodzinie, życiu. (...)Jestem chaosem uwięzionym w kobiecym ciele. jestem dziką bestią zamkniętą w głowie tej kobiety ze sztucznym uśmiechem przyklejonym do twarzy."

Kobieta.
Dzieciństwo. Patologia. młodość. Ucieczka. Zwycięstwo. Miłość. Rodzina. Dzieci.
Koniec marzeń. Depresja. Bezsens. Stagnacja. Rozpacz. Zniechęcenie. Rozczarowanie.
A w tle: pasja, namiętność, młodość, szczerość, nadzieja, euforia... i psychopata. I pies.

Trzyciestopięcioletnia Inga de Graaf, mieszkanka Sneek, Polka z pochodzenia, matka dwójki dzieci i żona Holendra, wychodzi z domu z psem na spacer i ślad po niej ginie...

POLECAM zarówno tą historię, jak i rewelacyjne Tkanki:)

MOJA OCENA: 8/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!


1


Więc to już oficjalne. Tak, prowadzę podwójne życie. Sekretne drugie życie, równoległe do tego pierwszego, społecznie akceptowanego, wystawionego na pokaz jak muzealny eksponat. Labirynt tajemnych tuneli wykopanych tuż pod podłogą pałacowych korytarzy, które sama wybudowałam. Za dnia spaceruję po zamkowych komnatach, słyszę odgłos własnych kroków na błyszczących marmurowych posadzkach. Nocą schodzę do podziemia, nocą czołgam się pachnącymi wilgocią i glebą tunelami. Wdycham ten zapach z rozkoszą. Woń zdrady i namiętności, zapach złudnej wolności. Moje życie ma dwie strony, jedną –pieszczoną przez światło dnia – i drugą – ciemną i ukrytą. I ja mam dwie twarze, a może sto.
Najpierw pojawiają się niedowierzanie i zaprzeczenie. To nie jest moje życie. To się nie dzieje, to nie może być prawda. Potem nadchodzą czynny opór i walka. Wszystkie chwyty dozwolone na wojennym froncie. Aż w końcu przychodzi moment kapitulacji. I nagła ulga okraszona smutkiem i bólem. Kłamstwa i niedopowiedzenia, poczucie winy i wstyd, gorycz i słodycz. Tak się zaczyna podwójne życie.
Pozwól mi to wytłumaczyć, zanim zaczniesz mnie osądzać. Jeśli mam być całkowicie szczera z tobą i ze sobą, tak było zawsze, odkąd pamiętam, od dzieciństwa żyłam między światami. Trwa to już tak długo, że stało się moją drugą naturą. Niekończące się ucieczki do własnej głowy przed tym wszystkim, co przerasta. Kosmos możliwości zamknięty w jednym umyśle, pełen nieodgadnionych światów, przygód i szans. Miejsce, gdzie wszystko jest możliwe. W twojej własnej głowie.
Zawsze zazdrościłam mojemu bratu, on też uciekał – do ludzi, zdarzeń, mocnych przeżyć. Uciekał na zewnątrz, podczas gdy ja uciekałam do wewnątrz, w siebie, coraz głębiej. Aż granica między tym, co rzeczywiste, a tym, co wymyślone, zacierała się na chwilę w przyjemnym odurzającym stanie. Uzależniona od własnych fantazji. Ale jeśli wszystko to, co do tej pory żyło tylko w twojej głowie, zaczyna z niej wypełzać i przybierać realną formę?
Jak dziś pamiętam piętnastoletniego Grześka wymykającego się przez okno, przerzucającego chude nogi przez parapet, jego przydługie spodnie i trampki ze zbyt luźno zawiązanymi sznurówkami, przetarte i brudne mankiety bluzy i nieudolnie nażelowane włosy. I ten uśmiech na twarzy – uśmiech bohatera roku. Okno naszego pokoju było jego drzwiami do innego świata, tajemną bramą, którą przekraczał, by wejść w inny wymiar.
Tymczasem ja kuliłam się w rogu łóżka i drżałam, słysząc za ścianą podniesiony głos, nagłe krzyki, dźwięk tłuczonego szkła. Grzesiek korzystał z tego, że uwaga ojca skupiona była na czymś innym, i z konspiracyjnym uśmiechem zeskakiwał z parapetu.
– Tylko zostaw mi uchylone okno, Ingo – mówił ściszonym głosem i zaraz potem słyszałam oddalające się kroki.
Zwykle nadal nie spałam, gdy wracał i wnosił ze sobą do pokoju zapach nikotyny i potu. Zrzucał buty, jak zawsze wsuwając je nogą pod biurko. Pociągał nosem parę razy i w ciemności szamotał się z rozporkiem, a potem kładł się na łóżku i naciągał kołdrę aż po czubek głowy. Zawsze tak sypiał. Odkąd pamiętam. Zwinięty jak embrion i ukryty całkowicie pod kołdrą, jakby chciał w ten sposób odtworzyć ciepłe łono matki. Kiedy byłam mała, bałam się, że się w końcu udusi. Pamiętam, że nie mogłam zasnąć, jeśli nie odsunęłam nakrycia z jego twarzy, by mógł oddychać. Boso przemykałam po zimnej podłodze do łóżeczka i odsłaniałam jego nosek i usta. Kosmyki włosów przyklejały się mu do spoconego czoła. Gałki oczne poruszały się szybko. Czasem zastanawiałam się, o czym śnił. Może o tętniącej życiem pępowinie, dryfowaniu w ciepłych wodach płodowych, tłumiących nieproszone dźwięki. Może przychodzimy na świat tylko dlatego, iż chronieni przed tym, co głośne i złe, ciągle wierzymy, że zostajemy przemocą wypluci z kanału rodnego do lepszego świata, gdzie nikt nie krzyczy, nie bije, nie śmierdzi alkoholem? Gdzie wszystko jest ciepłe i pachnie mlekiem matki? Może pierwszy płacz wcale nie jest wywołany odruchowym skurczem płuc, z których wydobywa się fala powietrza, lecz dramatycznym krzykiem zawodu i szoku, gdy rażące światło uderza w oczy, niczym nietłumione dźwięki ranią uszy i nagły strach ściska serce. Więc to jest życie…
Grzesiek długo protestował przeciw życiu. Mama mówiła, że to kolki, gdy wrzeszczał godzinami. Podobno powiedziałam jej, żeby go zabrała tam, skąd go przyniosła. Wielu rzeczy nie pamiętam. Czasem wydaje mi się, iż pamiętam coś tylko dlatego, że powtarzano mi to tyle razy, aż obraz zmaterializował się niemal na powierzchni umysłu. Sfabrykowane wspomnienia. Najpierw robią to dla nas rodzice i dziadkowie, potem uczymy się sami. Koloryzacja, selekcja, lekkie poprawki. Dzięki nim przeszłość boli mniej. Taki mechanizm obronny (...)



***
COKOLWIEK ROBI, GDZIEKOLWIEK JEST, CZUJE, ŻE JEGO OCZY JĄ ŚLEDZĄ.


Pewnego październikowego dnia Inga de Graaf wychodzi z psem na spacer, z którego nigdy nie wraca. Zaniepokojony mąż zgłasza jej zaginięcie, nie wierząc, że kobieta mogłaby porzucić wszystko i po prostu przepaść bez wieści. Policja zaczyna akcję poszukiwawczą, która nie przynosi rezultatów. Dopiero mailowa korespondencja zaginionej odkryta w koszu jej laptopa naprowadza na wątły ślad. Okazuje się, że Inga kryła mroczną tajemnicę, którą podzieliła się z przyjaciółką ze studiów. 

Z pozoru poukładane życie Ingi, której niczego nie brakowało było jedynie fasadą, za którą kobieta skrywała samotność i rozczarowanie. Spotkanie młodego mężczyzny uruchomi lawinę strasznych zdarzeń, od których nie było żadnej ucieczki.

THRILLER, KTÓRY NĘCI ZAKAZANĄ WONIĄ ZDRADY, NAMIĘTNOŚCI I MROCZNYCH ZAGADEK.






Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger