"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Fake it Sandra Nowaczyk

W mojej ocenie - średniak, ale nie zły.
Po prostu średni.
Średnia narracja, średnia historia, tylko zakończenie podwyższa poprzeczkę.
Można zerknąć, ale czytałam już lepsze opowieści w tej tematyce.

Narracja pierwszoosobowa - osobista, ale troszkę smęcąca.
Ze względu na poruszany problem - warto czytnąć i poznać wewnętrzne rozterki, a także twarde zderzenia z rzeczywistością, po przekroczeniu (albo i jeszcze nie) progu dzieciństwa... które prowadzą do takich a nie innych decyzji, często dramatycznych.


MOJA OCENA: 6/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!


Gdy tylko przekraczam próg rudery, która ma być salonem wróżbiarskim, od razu wiem, że to kiepski pomysł. I nawet jeśli wizytę u tarocistki można by uznać za jeden z punktów nieoficjalnej listy rzeczy do zrobienia przed śmiercią, a ja mam zamiar umrzeć już zaraz, to i tak lekko tchórzę. Głupio jak cholera. Bo czego tu się bać? Samozwańczej wiedźmy, która za kilka dolców przepowie mi, że za jakiś czas stanę się bogata albo kogoś poznam? Gdzie tu logika? To przecież oczywiste – i raczej nieuniknione – że spotkam inną zbłąkaną duszę, bo skoro po ziemskim padole chodzi ponad siedem miliardów ludzi, a ja nie mieszkam na pustyni, to ryzyko, że wpadnę na kogoś nowego, wynosi dobre sto procent. A niech tylko wróżba powie, że w przyszłości stanę się sławna, to chyba będę się śmiać do utraty tchu.
Brutalny fakt: umrę dzisiaj.
To nie jest żadna życiowa metafora czy dygresja. To obiektywne stwierdzenie faktu, pozbawione uczuć niczym ja sama. Dla mnie nie ma żadnej przyszłości, karty tarota nie mogą przepowiedzieć, co się ze mną stanie za miesiąc, rok czy dziesięć lat, bo to po prostu niemożliwe. Dlatego że już dzisiaj, zaraz po wyjściu stąd, wrócę najzwyczajniej w świecie do domu, położę list pożegnalny na blacie w kuchni, otworzę okno, żeby przez chwilę rozkoszować się uderzeniem zimnego powietrza w twarz, widząc po raz ostatni nocny gwar, jasną łunę bijącą od miasta. Tuż potem wespnę się na parapet i wyskoczę bez czekania na zmuszający mnie do odwrotu sygnał od Boga. Nie ma szans na zawahanie się, zdecydowałam, wybrałam słuszną opcję, kierując się chłodną logiką i wyliczeniami. Upadek z dziesiątego piętra w ciągu kilkunastu sekund pozbawi mnie życia, wydusi resztę powietrza z płuc, zatrzyma akcję serca. Na szczęście nikt nie będzie mógł mi w tym przeszkodzić, będę mogła nacieszyć się cudowną samotnością w ostatnich minutach życia.
Ojciec nocuje u swojej laski. Nic bym do niej nie miała, gdyby ona nie miała nic do mnie. Tylko że kiedyś, gdy wróciłam ze szkoły, podsłuchałam jej rozmowę z ojcem. Nie usłyszeli trzasku zamykanych drzwi. Siedzieli w kuchni przy stoliku śniadaniowym, odwróceni tyłem do mnie. Ojciec trzymał Nadię za rękę, głaszcząc ją i przechylając głowę, podczas gdy ona mówiła. Dobrze znam te sztuczki. Jeśli miałabym wymienić najbardziej dwulicową osobę w promieniu stu kilometrów, osobę, która jest świetnym marketingowcem i doskonale spełnia się w pracy, a swoich sztuczek psychologicznych używa także bez jakichkolwiek hamulców w życiu codziennym, to wskazałbym mojego ojca. Stanowczo. Nie dziwię się Nadii, że dała się na to nabrać. Ja też bym się nabrała, gdyby nie to, że tyle razy podsłuchiwałam jego telefoniczne rozmowy z klientami. Potrafił okręcić sobie każdego wokół małego paluszka, prowadząc długie, inteligentne dysputy i dając przy tym odczuć rozmówcy, że to on jest na wygranej pozycji.
Z ust Nadii wylewał się potok słów. Każde zdanie było o mnie i każde raniło tak samo. Zabawne, jacy ludzie stają się szczerzy i otwarci, mówiąc o tobie, gdy nie ma cię w pobliżu. Pamiętam szczególnie taki fragment: „Ona jest dziwna, nie uważasz? Owszem, dzieci w jej wieku mają te słynne fazy buntu. Ale jej zachowanie jest nienormalne, założę się, że to już podchodzi pod chorobę psychiczną. Nie sądzisz?”. Ojciec odpowiedział coś kojącym głosem, nie przestając gładzić jej po ręce. A ona niewzruszona ciągnęła dalej: „Boję się przebywać w twoim domu. To znaczy… ona ma taki wzrok, że człowiekowi ciarki przechodzą po plecach. Potrafi jednocześnie patrzeć na ciebie przeszywającym spojrzeniem i nie przestawać pisać w swoim notatniku. Zajrzałam raz do niego. Zupełnie przypadkiem, przysięgam. Były tam wzory, ciągi liczb, sekwencje”. W tym momencie lekko otworzyłam usta. Nadia przeglądała mój notatnik? Mój prywatny zeszyt z osobistymi zapiskami? Jakim, do cholery, prawem? Umknęła mi odpowiedź ojca, ale zaraz znowu słyszałam jej głos, teraz nieco wyższy, wskakujący na płaczliwe tony: „Robert, nie chcę mieszkać w tym domu. Potrafisz mnie zrozumieć? Boję się, że któregoś dnia ona weźmie w nocy nóż i spróbuje mnie zabić. Jak ty tu wytrzymujesz? Czy… ona zawsze taka była? Taka… niepokojąca? Nie da się z nią porozmawiać. Mam wrażenie, że jest zbyt skryta. Nie uśmiecha się ani nie płacze, zupełnie jakby nie miała emocji”.
Takich właśnie słów używają ludzie, kiedy nie chcą powiedzieć prawdy wprost, ale pragną dać ją łagodnie do zrozumienia. Nie nazwała mnie świruską, popapraną nastolatką, wariatką. Nie, powiedziała, że jestem „niepokojąca”.
Ojciec na to odpowiedział cicho: „Nie, nie zawsze. To się zaczęło po odejściu… Diany”. To skończyło dyskusję, zamknęło usta Nadii i nic już nie odpowiedziała. Wiem, bo czekałam jeszcze chwilę. Wszyscy reagują tak samo na wspomnienie o mojej matce, która pewnego dnia wyszła z domu i nie wróciła. Są zdolni tylko do wymamrotania krótkiego „przykro mi” albo szybkiej zmiany tematu. Reakcja Nadii nie była niczym nowym. Dodatkowo w naszym domu funkcjonuje niepisana zasada, że nie mówimy o matce, choćby nie wiem co, albo ucinamy dyskusję najszybciej, jak się da. Ta opcja mi bardzo odpowiada (...)

***
Czy poznałaś kiedyś kogoś takiego, kto wydawał się odbiciem twojej duszy? Kogoś, z kim rozumiesz się bez słów i z kim każda chwila nabiera milionów znaczeń? Bez kogo życie stanie się całkiem puste?



Sparks postanawia skończyć ze sobą. Jej analityczny umysł nie widzi innego rozwiązania… Życie straciło dla niej sens, gdy wiele lat temu zniknęła jej mama. Wszystko już zaplanowane – do zrobienia zostało już tylko jedno. Idzie w miejsce gdzie będzie mogła bezlitośnie wyszydzić i zdemaskować to, czego nie da się racjonalnie wytłumaczyć: intuicję, zdolność przewidywania, uczucia.

Nie wie jednego: że spotka tam kogoś, kto rzuci jej wyzwanie.





Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger