"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Grzesznica Petra Hammesfahr

Ojciec pocałował mnie i szepnął: - To prezent na twoje urodziny.Od innych dzieci w klasie wiedziałam, co to urodziny. A gdy córki Grit je obchodziły, w domu obok odbywało się święto z ciastem, chipsami i lodami. Do tej pory nigdy jednak nie mówiono mi, że ja też mogę mieć urodziny.

I kolejny raz książka zdecydowanie lepsza niż serial, choć ten też nie był zły.

Wspomnienia z dzieciństwa, iście jak z powieści Carrie Kinga i przeszłość, która napiętnuje nie tylko podświadomie każdy /wydawałoby się/ zwykły dzień...

Trauma, która w końcu zostaje przełamana. Ale jakim kosztem?
Bardzo dobra narracja, świetny klimat i tajemnica, która krok za krokiem, konsekwentnie zostaje odkryta...


Cora Bender zabiła mężczyznę w słoneczne letnie popołudnie, nad jeziorem, na oczach wszystkich. 

Dlaczego?
Co mogło spowodować, że ta cicha, sympatyczna młoda matka zadźgała nieznajomego nożykiem do obierania owoców?

Dla lokalnej policji była to sprawa prosta: Cora przyznała się, nie brakowało świadków. 
Ale komisarz policji Rudolf Grovian odmówił zamknięcia śledztwa i rozpoczął własne dochodzenie. 

Tak zaczyna się powolne i konsekwentne rozplątywanie wstrząsającej przeszłości Cory i wkraczanie w jej prywatne piekło...

Polecam! Serial także:)


MOJA OCENA: 8/10


PRZECZYTAJ FRAGMENT!


Rozdział 1

Był gorący dzień na początku lipca, gdy Cora Bender zdecydowała się umrzeć. 

Tej nocy spała z Gereonem. Sypiała z nim regularnie w piątkowe i sobotnie wieczory. Nie potrafiła go odtrącić, zbyt dobrze wiedziała, jak bardzo tego potrzebował. A poza tym kochała Gereona. To była więcej niż miłość. Wdzięczność, bezwarunkowe oddanie, to było coś absolutnego.
Gereon sprawił, że mogła być taka jak wszyscy - normalną młodą kobietą. Dlatego chciała, by czuł się szczęśliwy i zadowolony. 
Dawniej jego pieszczoty sprawiały jej przyjemność, pół roku temu przestały. 
W Wigilię Gereon wpadł na pomysł, by włączyć w sypialni radio. To miała być wyjątkowo piękna noc. Dwa i pół roku wcześniej wzięli ślub, a przed osiemnastoma miesiącami urodził się ich syn.

Gereon miał dwadzieścia siedem lat, Cora Bender dwadzieścia cztery.
Gereon miał niecały metr osiemdziesiąt wzrostu, był szczupły, wyglądał na wysportowanego, choć nie trenował, bo brakowało mu na to czasu. Jego włosy, po urodzeniu tak jasne, że niemal białe, z wiekiem tylko nieznacznie
ściemniały. Twarz miał ani piękną, ani brzydką, była to przeciętna twarz, tak jak Gereon był właściwie przeciętnym człowiekiem.
W wyglądzie Cory Bender także nie zauważało się nic szczególnego, pomijając bliznę na czole i zabliźnione stawy łokciowe. Znamię na głowie było skutkiem wypadku, brzydkie ślady na rękach pozostały po zapaleniu wywołanym przez igły używane do zastrzyków w szpitalu - tak wyjaśniła Gereonowi. Dodała, że nie przypomina sobie szczegółów. 

To ostatnie było prawdą.

Lekarz powiedział wtedy, że przy ciężkich urazach czaszki często dochodzi do utraty pamięci.
W jej życiu istniała dziura. 
Skrywała brudny, ciemny rozdział. 
Cora wiedziała o tym, choć nie miała wspomnień. Przed kilkoma laty w niezliczone noce wciąż wpadała w tę przepaść. Ostatni raz cztery lata temu. Wtedy jeszcze nie znała Gereona. I w jakiś sposób udało się jej wówczas ją zamknąć.
Odkąd wyszła za mąż, nie sądziła, że może znowu w nią runąć. A potem stało
się to - właśnie w Wigilię.
Początkowo wszystko było w porządku, cicha muzyka i czułości Gereona, które stopniowo stawały się coraz bardziej intensywne i natarczywe. Powoli przesunął się po niej w dół, wtedy zaczęło być niemiło. A gdy schował głowę między jej nogi i poczuła jego język, muzyka zabrzmiała głośniej. Usłyszała szybkie uderzenia perkusji, gitarę basową i wysokie, ostre dźwięki organów - tylko przez ułamek sekundy - w następnej chwili wszystko minęło.

Ale ten krótki moment wystarczył.

Coś w niej pękło lub rozpadło się niczym dobrze zamknięte drzwi skarbca pod wpływem palnika. To było nierzeczywiste uczucie. Jak gdyby nie leżała już we własnym łóżku. Poczuła twarde podłoże pod plecami i coś w ustach, jakby niezwykle gruby kciuk przyciskał jej język w dół i powodował okropne uczucie duszenia się.
Sprzeciw był odruchowy. Zarzuciła kolana na plecy Gereona i zacisnęła uda na jego szyi. Niewiele brakowało, a złamałaby mu kark lub udusiła. Początkowo nic nie zauważyła, tak daleko znajdowała się w tej chwili.
Dopiero gdy Gereon krztusząc się i dysząc uszczypnął ją i wbił paznokcie głęboko w jej miękką talię, ból przywołał Corę do stanu pierwotnego.
Gereon z trudem chwytał oddech. 
- Zwariowałaś? Co cię napadło? - Potarł kark, kaszlnął, obmacał szyję i popatrzył na nią potrząsając głową.
Nie rozumiał jej reakcji. Ona także nie wiedziała, dlaczego nagle zrobiło się to aż tak wstrętne i odpychające. Tak straszne, że przez chwilę sądziła, że czuje na sobie język śmierci.
- Po prostu tego nie lubię - odparła i zastanowiła się, co słyszała. Muzyka wciąż brzmiała cicho i łagodnie. Dziecięcy chór śpiewał: „Cicha noc, święta noc. Pokój niesie ludziom wszem”. Cóż więcej w taki wieczór?
Niespodziewany atak odebrał Gereonowi całą ochotę. Wyłączył radio, zgasił światło i naciągnął kołdrę na ramiona. Nie życzył jej dobrej nocy, tylko burknął: - Nie to nie!

Zasnął szybko. Później nie umiała powiedzieć, czy ona też zasnęła. 

pewnym momencie okazało się, że siedzi wyprostowana na łóżku, wymachując pięściami i krzycząc: - Przestańcie! Zostawcie! Zostawcie mnie! Przestańcie, wy świnie! - A w głowie huczały jej wstrętne uderzenia perkusji, basowa gitara i ostre dźwięki organów.
Gereon obudził się, złapał ją za ręce, potrząsnął i także krzyknął. - Cora! Przestań! Co się dzieje? - Nie umiała przestać i nie umiała się obudzić. Siedziała w ciemnościach i na próżno walczyła z czymś, co powoli zbliżało się do niej, z czymś, o czym wiedziała tylko, że przez to traci rozum.
Dopiero gdy Gereon kilkakrotnie uderzył ją lekko w twarz, oprzytomniała.
Spytał, co się z nią stało. Czy czegoś jej nie zrobił. Nie myślała dość jasno, by mu od razu odpowiedzieć. Tylko na niego popatrzyła. Po kilku sekundach znowu się położył. Poszła za jego przykładem, obróciła się na bok i próbowała sobie wmówić, że był to tylko zwykły zły sen.

Jednak następnej nocy, gdy Gereon próbował nadrobić straty, stało się tak samo, choć tym razem w sypialni nie było radia, a on nie zmierzał do tego, co uważał za najwyższy wyraz miłości. Na początku zabrzmiała muzyka, nieco głośniej i dłużej, na tyle długo, by mogła stwierdzić, że nigdy nie słyszała tej melodii. Potem wpadła w czarną dziurę, z której wydostała się, krzycząc i bijąc pięściami wokół siebie. 
Nie obudziła się, nastąpiło to dopiero wtedy, gdy Gereon potrząsnął ją i uderzył w policzki, wykrzykując jej imię.

W pierwszym tygodniu stycznia zdarzyło się to dwa razy, w drugim raz, bo Gereon w piątek był zbyt zmęczony. A przynajmniej twierdził, że jest zmęczony. W sobotę powiedział jednak: - Zaczynam mieć dość tego cyrku. - Może już w piątek o to chodziło.
W marcu Gereon zaczął nalegać, by poszła do lekarza. - To nie jest normalne, musisz przyznać. Trzeba wreszcie coś z tym zrobić. A może już zawsze ma tak być? Jeśli tak, to będę spał na kanapie.
Nie poszła do lekarza. Lekarz na pewno spytałby, czy może wytłumaczyć ten dziwny koszmar lub przynajmniej wie, dlaczego pojawiał się zawsze wtedy, gdy Gereon chciał z nią spać. 
Lekarz zacząłby pewnie dłubać w dziurze, wmawiałby jej, że należy sobie uświadamiać takie sprawy.
Lekarz nie zrozumiałby, że istnieją rzeczy zbyt potworne, by je sobie uświadomić (...)


***
Młoda kobieta, będąc na sobotniej majówce z mężem i dwuletnim synkiem, zadaje śmiertelny cios nożem przypadkowo spotkanemu mężczyźnie, obściskującemu na kocu jakąś dziewczynę.
Bezsensowna zbrodnia? Niezrównoważona psychicznie sprawczyni?
Pewien policjant nie przyjmuje takiej wersji do wiadomości. W toku długiego, mozolnego śledztwa odkrywa ponure tajemnice z dzieciństwa i młodości kobiety...

Oryginalny kryminał dotykający bolesnych spraw molestowania seksualnego oraz roli pierwszej miłości, ulokowanej w niewłaściwej osobie. Przeszłość wypierana przez lata ze świadomości teraz ujawnia swą niszczycielską moc.





EKRANIZACJA
/KLIKNIJ ZDJĘCIE/


TRAILER








Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger