"A DZIŚ ŻEM SE CZYTŁA/LUKŁA..."

CZYTAJ ZA DARMO!

Statystyki

SZUKAŁKA

Córka króla moczarów Karen Dionne

Bardzo, BARDZO mocna, wypasiona 8!
Mroczna i przerażająco prawdziwa opowieść o rasowym psychopacie i jego "rodzinie", przedstawiona z perspektywy córki.
Porażająca rzeczywistość, która dla niej była zwyczajną, szczęśliwą egzystencją. Do czasu...
Historię opowiada dziewczynka, ale ja przez cały ten czas lektury nie mogłam przestać myśleć o matce...

Jak dalece można stłamsić osobowość i wolę drugiego człowieka... Porażające. Rozdarcie między nienawiścią, a miłością, między ufnością, a naiwnością...

Rewelacyjna, pierwszoosobowa narracja, która miesza teraźniejszość ze wspomnieniami.

Przeczytana jednym tchem - mega pobudza wyobraźnię i wyostrza empatię...

Polecam bardzo! Ta powieść zachwyciła i mnie - popieram Lee Child'a z okładki!

MOJA OCENA: 8/10

PRZECZYTAJ FRAGMENT!
Owoce namiętności są przyczyną naszej zguby. Gdy następne pokolenie dojrzewa, poprzednie chyli się ku upadkowi. Potomkowie nieoczekiwanie zmieniają się w naszych najgroźniejszych wrogów. To właśnie oni przetrwają i wyrwą nam władzę ze zniedołężniałych rąk.
Carl Gustav Jung

Bociania para spędzała każde lato na drewnian ym domu wikinga przy moczarach. Pewnego wieczoru bocian bardzo długo nie wracał do domu, a kiedy wrócił, był zdyszany i zaaferowany.

— Muszę ci powiedzieć o czymś strasznym! — oświadczył bocianiej mamie. — Tu, w środku bagna, wiesz, jest jakby jezioro. Możesz kawałek dojrzeć, jeśli się uniesiesz; tam, do trzcin i zielonego trzęsawiska sięgał stary, olchowy pień; na nim usiadły trzy łabędzie, trzepotały skrzydłami i rozglądały się dookoła, a potem jeden zrzucił z siebie upierzenie, i poznałem naszą księżniczkę z domu, z Egiptu. Siedziała tam bez jakiegokolwiek okrycia, miała tylko te swoje długie, czarne włosy; słyszałem, jak prosi te dwie inne księżniczki, żeby dobrze pilnowały jej łabędzich piór, kiedy ona zanurkuje pod wodę, by zerwać kwiat, który, jak sądziła, widać.


Przytaknęły i uniosły się w górę z tą luźną sukienką z piór; ciekawe, co też chcą z nią zrobić, pomyślałem, a ona najwyraźniej zapytała je o to samo, bo dostała odpowiedź, pokazały jej! Wzleciały do góry z jej ubraniem z piór; „Nurkuj sobie! — zawołały. — Już pokazały jej! Wzleciały do góry z jej ubraniem z piór; „Nurkuj sobie! — zawołały. — Już nigdy nie polecisz w łabędzich piórach, już nigdy nie zobaczysz Egiptu! Siedź sobie w tym bagnie!”. I podarły jej ubranie na tysiące kawałków, że aż pióra fruwały dookoła, jakby sypał śnieg! I odleciały sobie te wstrętne księżniczki!

— To straszne! — zawołała bociania mama. — Nie mogę tego słuchać! Mów, co było potem.

— Księżniczka płakała i rozpaczała. Łzy spływały na olchowy pień, a on się poruszył, bo był to król moczarów we własnej osobie, ten, który mieszka w bagnie! Widziałem, jak pień się odwrócił i już nie był pniem; długie, ociekające błotem gałęzie sterczały w górę niby ramiona; to biedne dziecko przeraziło się i zeskoczyło na grząskie trzęsawisko, ale tam nawet ja nie mogę utrzymać się na powierzchni, a co dopiero ona; natychmiast ją pochłonęło, a pień olchy zaraz też się zanurzył, to on pociągnął ją w dół; na powierzchni pojawiły się tylko wielkie, czarne bąble powietrza, potem nie było już nic.

H.CH. ANDERSEN

Córka króla moczarów

HELENA

Gdybym wyjawiła wam nazwisko matki, natychmiast byście je rozpoznali. Moja matka była sławna, choć wcale tego nie pragnęła. Nikt nie życzyłby sobie tego rodzaju sławy, jakiej zaznały Jaycee Dugard, Amand a Berry, Elizabeth Smart. Wspominam je, choć matka nie była żadną z nich.

Rozpoznalibyście jej nazwisko, gdybym je wam zdradziła, a potem zaczęlibyście się zastanawiać — zaledwie przez chwilę, bo czasy, kiedy ludzie interesowali się moją matką, dawno przeminęły — gdzie matka jest teraz. Czy po zaginięciu przypadkiem nie urodziła córki? Co się stało z tamtą dziewczynką?

Mogłabym wam powiedzieć, że miałam dwanaście lat, a moja matka dwadzieścia osiem, kiedy uwolniono nas z rąk jej porywacza, i że spędziłam te lata na, jak to opisały gazety, zrujnowanej farmie otoczonej mokradłami w środkowej części Górnego Półwyspu w stanie Michigan. Umiejętność czytania zawdzięczam stosikowi czasopism „National Geographic” z lat pięćdziesiątych i pożółkłemu zbiorkowi wierszy Roberta Frosta. Nie chodziłam do szkoły, nigdy nie jeździłam na rowerze, nie wiedziałam, czym są prąd i bieżąca woda. Przez dwanaście lat rozmawiałam tylko z matką i ojcem i nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że obie jesteśmy jego więźniarkami, dopóki nie znalazłyśmy się na wolności.

Mogłabym dodać, że matka zmarła dwa lata temu. Choć odnotowano ten fakt w mediach, zapewne nie zwróciliście na niego uwagi, bo gdy to się stało, na świecie działy się znacznie bardziej interesujące rzeczy. Mogę powiedzieć wam to, czego nie dowiedzieliście się z gazet: że nigdy nie doszła do siebie po latach niewoli, że nie była ładną, elokwentną i zdeklarowaną rzeczniczką swojej sprawy. Mojej skromnej, trzymającej się na uboczu matce, która stała się wrakiem człowieka, nie zaproponowano napisania książki ani zdjęcia na okładce tygodnika „Time”. Unikała zainteresowania tak, jak liście mimozy dotyku.


Nie zdradzę wam jednak, jak się nazywała. To nie jest opowieść o niej, tylko o mnie (...)

***
Znakomity thriller psychologiczny, połączenie „Mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet” i „Pokoju”.
Helena Pelletier potrafi polować na zwierzęta i wytropić każdy ślad. Nauczyła się tego od ojca, z którym dorastała w całkowitym odosobnieniu w domku na trzęsawiskach. Mężczyzna był jej bohaterem, wzorem do naśladowania i idolem – do czasu, gdy zaczęła sobie uświadamiać, że obie z matką są na bagnach więzione, a ojciec kontroluje całe ich życie. 
Teraz, piętnaście lat później ojciec ucieka z pilnie strzeżonego więzienia i ukrywa się gdzieś pośród moczarów. Helena ma jedno zadanie: dopaść ojca, zanim on dopadnie ją.






ZGARNIJ EBOOKA Z 




Autor: Sabina Bauman - klik zdjęcie
Copyright © 2014 Mniej niż 0 - Mini Recenzje , Blogger